Trener Janusz Niedźwiedź był w poniedziałek gościem klubowego radia i zdradził trochę kulisów z szatni. Gdy na początku marca do Widzewa trafił Patryk Lipski, to przyznał się, że na 28 maja zaplanowany ma ślub. A dzień później odbędzie się przecież finał barażów do PKO Ekstraklasy.
Gdyby Widzewowi nie poszło w niedzielnym meczu z PBB, to musiałby w czwartek grać w półfinale barażu, a potem być może w wielkim finale. To byłby na pewno kłopot dla Lipskiego, bo jak bawić się przez całą noc i to daleko od Łodzi, a potem grać w tak ważnym meczu. Raczej byłoby to wykluczone. – Mówiłem mu więc przed meczem, że musi się sprężyć i pociągnąć zespół na boisku, byśmy awans wywalczyli już w niedzielę – śmiał się Niedźwiedź.
I było widać, że Lipskiemu bardzo zależy, bo grał naprawdę dobrze. Szkoda, że po którymś z dwóch jego świetnych strzałach z dystansu piłka nie wpadła do bramki – raz trafiła w słupek, a za drugim razem nad bramką. Lipski zakończył niestety rundę bez gola. Ma jednak awans, a przed nim kolejny bardzo ważny dzień w życiu. Wszystkiego najlepszego.