Tak jak Widzew zagrał w meczu z Resovią, to po prostu nie wypada. Liderowi Fortuna 1. Ligi i po prostu Widzewowi z tego sezonu.
Widzew przyjechał do Rzeszowa jednak bez Krystiana Nowaka i Juliusza Letniowskiego, którzy narzekają na urazy. Ani jednego nie było nawet na ławce rezerwowych. Do składu wrócił jednak Marek Hanousek, a wskoczył do niego także Fabio Nunes. Po raz ostatni Portugalczyk w jedenastce był w meczu z… Resovią. 29 września Widzew grał z drużyną z Podkarpacia w Pucharze Polski i wtedy wygrał 2:1.
To była jedno jedyne zwycięstwo łódzkiej drużyny tam. W lidze nigdy ta sztuka się widzewiakom nie udała. Może tym razem? Z taką grą, jaką zespół Janusza Niedźwiedzia zaprezentował w pierwszej połowie, nie ma co o tym marzyć. Trener Widzewa nie lubi, gdy przypomina się poprzedni sezon, ale oglądając czerwono-biało-czerwonych w sobotę w Rzeszowie nie można nie było wrócić do tego pamięcią, bo dzisiejszy Widzew grał bardzo podobnie do tamtego, szczególnie na wyjazdach. Gra łodzian była bardzo słaba. Biegali w wolnym tempie, nie było ruchu, wyjścia na pozycję. Nie potrafili skonstruować żadnej dobrej akcji. Przed przerwą właściwie nie mieli bramkowej okazji, nie licząc strzału Bartosz Guzdka z 21. minuty, kiedy jednak młodzieżowiec strzelił wysoko nad bramką.
Resovia nie grała lepiej od Widzewa, nawet gorzej. Na czerwoną kartkę pracował Josip Soljić, który jakimś cudem w pierwszych 45 minutach zobaczył tylko jeden żółty kartonik. Ofensywnych akcji gospodarze nie zrobili za dużo, ale na przerwę schodzili prowadząc. W 30. minucie w pole karne Widzewa wrzucał Rafał Mikulec, do dośrodkowania wyszedł Jakub Wrąbel, ale nie trafił w piłkę, która uderzyła w głowę Aleksandra Komora i lobem wpadła do bramki. Piłkę próbował wybijać jeszcze Tomasz Dejewski, ale nie dał rady.
Mamy pierwszego gola w Rzeszowie! #RESWID
Oglądaj wszystkie mecze w Polsat Box Go: https://t.co/OzVTpu2izU pic.twitter.com/tgC4XqzaX6— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) October 30, 2021Reklama
To był fatalny błąd łódzkiego bramkarza. Już w drugim meczu z rzędu Wrąbel się skompromitował. To bardzo zły znak. Widzew po pierwszej połowie przegrywał więc 0:1 i aby odwrócić losy tego meczu, na drugą musiała wyjść zupełnie inna drużyna. Już ta z tego sezonu. Nie albańska, nie broniszewska, ale prawdziwa ze znakiem jakości Janusza Niedźwiedzia.
Niestety po przerwie nic się nie zmieniło. Widzew miał przewagę, nawet większą niż w pierwszej połowie, ale nic z tego nie wynikało. Goście często po prostu kopali piłkę do przodu, więc ta zwykle trafiała do rywali. Bramkowej okazji wciąż nie stworzyli żadnej. W 76. minucie mogło być po meczu, bo po błędzie widzewiaków gospodarze wyszli z szybką kontrą i przed Wrąblem znalazło się aż dwóch piłkarzy Resovii. Kamil Antonik wyłożył piłkę na pustą bramkę Michałowi Rostkowskiemu, a ten fatalnie przestrzelił. Widzew miał ogromne szczęście.
Nie pomagały zmiany. Na boisko weszli Kacper Karasek i Mattia Montini, a na koniec już nawet Paweł Tomczyk. Jeśli widzewiacy byli pod bramką rywali, to były to po prostu kopnięcia w pole karne i chaos.
Ale z tego chaosu nic się nie zrodziło. Widzew znów w lidze nie zdołał wygrać z Resovią. To druga porażka w tym sezonie. W meczu z Arką Gdynia łodzianie momentami grali jednak znakomicie, w Rzeszowie nawet przez chwilę nie grali dobrze.
Resovia Rzeszów – Widzew Łódź 1:0 (1:0)
1:0 – Komor 30.
Resovia: Pindroch – Gvozdenović, Komor, Kubowicz, Adamski (74. Rostkowski) – Soljić Ż (46. Podhorin), Mikulec Ż – Pietraszkiewicz, Mróz (89. Hebel), Eizenchart – Strózik (74. Antonik)
Widzew: Wrąbel – Stępiński (84. Tomczyk), Dejewski, Tanżyna Ż – Zieliński, Hanousek, Kun (87. Mucha), Nunes – Danielak (66. Karasek), Guzdek (66. Montini), Michalski.