Rozbudowa stadionu Widzewa to temat, który jesienią ubiegłego roku dość mocno rozgrzał widzewskie środowisko. Chociaż mamy styczeń, a dodatkowych 550 miejsc miało pojawić się przy Piłsudskiego podczas trwającej zimy, to o sprawie zrobiło się zupełnie cicho.
Przypomnijmy, że na przełomie stycznia i lutego 2021 roku miało dojść do nieznacznej rozbudowy stadionu Widzewa. Mowa o powiększeniu obiektu o ok. 550 miejsc.
Taka możliwość powstałaby poprzez dołożenie krzesełek w dolnych rzędach przy murawie. Prace miał sfinansować klub, a że pieniądze na ten cel w budżecie były zachowane, to wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie, by mecze Widzewa na stadionie po zakończeniu panujących obostrzeń oglądało regularnie po 500 osób więcej.
Rzeczywistość zweryfikowała jednak plany klubowych władz. Nastały bowiem czasy, w których ciężko cokolwiek przewidzieć. Nie wiadomo, kiedy kibice wrócą na stadiony. Nie wiadomo, czy w związku z tym fani Widzewa ponownie wykupią wszystkie karnety. Z kolei przez utrudnione negocjacje ze sponsorami, nie wiadomo, jak w najbliższych miesiącach będą się kształtowały klubowe finanse.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew daje sygnał, że z finansami nie jest dobrze…?
Reklama
– Mieliśmy to robić, ale niepewność związana z pandemią koronawirusa powodują trudną sytuację, w której te pieniądze lepiej na razie mieć na koncie – powiedział Piotr Szor, pełniący obowiązki prezesa klubu. – Nie będę jednak ukrywał – mieliśmy nadzieję, że uda się tę rozbudowę w końcu teraz przeprowadzić – dodał.
W takiej sytuacji niemal przesądzone jest, że do planowanej rozbudowy nie dojdzie. Ta decyzja, choć zapewne trudna do przyjęcia, wydaje się w pełni zrozumiała. Jaki jest sens rozbudowy obiektu, gdy nie wiadomo, kiedy kibice będą mogli ponownie się na nim pojawić? Tym bardziej, że drobną rozbudowę z prywatnej kasy można będzie przeprowadzić niemal od ręki w każdym momencie, a w niepewnych czasach lepiej, by poduszka finansowa była naprawdę pokaźnych rozmiarów.
fot. Flight Level / mat. prasowe