Widzew tak cieszył się wygraną w derbach Łodzi, że aż się zachłysnął, a efektem tego była kompromitacja w meczu Resovią Rzeszów. Bezpośredni awans do ekstraklasy mocno się oddalił.
Przed nami trzy finały – zapowiadał po derbach Łodzi trener Widzewa. Pierwszy z finałów zaczął się najgorzej jak mógł, po po rzucie rożnym piłka przeleciała wzdłuż bramki, a Dawid Kubowicz wbił ją do siatki. To był potężny cios, po którym gospodarze długo się nie mogli pozbierać. A rywale mogli grać tak, jak lubią – czekać w dziesięciu na swojej połowie i liczyć na kontry. A potrafią to robić, o czym przekonaliśmy się przez kolejne prawie 90 minut.
Resovia w poprzedniej kolejce pokonała Arkę Gdynia, pozwalając Widzewowi wrócić na drugie miejsce w tabeli, oczywiście po obraniu ŁKS-u. Rzeszowscy piłkarze mają doskonałe warunki fizyczne, więc wszystkie dośrodkowania nie miały prawa przynieść powodzenia. Co z tego, że wielokrotnie widzewiacy byli w pobliżu pola karnego, skoro zagrożenia nie było. W 16. minucie wreszcie nadarzyła się okazja do kontry, jednak Bartłomiej Pawłowski najpierw pozwolił dogonić się Kubowiczowi, a następnie źle podał do nieobstawionego Kristoffera Hansena. Szkoda…
Widzew grał wolno, bez pomysłu, lecz miał swoje szanse. Fabio Nunes nie skorzystał z okazji, gdy piłka spadła mu pod nogi, Ernest Terpiłowski trafił w przeciwnika, aż wreszcie w 23. minucie najlepszy w łódzkiej drużynie Pawłowski kopnął z ok. 20 m, bramkarz musnął piłką, a ta trafiła w słupek. W pierwszej połowie próbował jeszcze Patryk Lipski z rzutu wolnego, jednak znów na drodze do bramki był jeden z rywali, od którego piłka się odbiła.
Resovia miała szczęście, czego nie można napisać o Widzewie. Bo po rykoszetach piłka mijała bramkę, a z drugiej strony wpadła do siatki. Rzeszowianie mieli rzut rożny, Bartłomiej Wasiluk kopnął po ziemi, piłka odbiła się od Martina Kreuzrieglera i Henrich Ravas po raz drugi musiał wyciągać ja z siatki. Pozostało tylko liczyć, że suma szczęścia równa się zeru i po przerwie Widzew będzie miał go więcej. Przede wszystkim jednak musiał znacząco poprawić grę.
Żeby jednak liczyć na uśmiech losu, trzeba dać mu szansę. Zawodnicy Widzewa dawali szanse, ale rywalom. W 52. minucie rozgrywający kolejny słaby mecz Martin Kreuzriegler zgubił piłkę, Kamil Antonik przegrał pojedynek z Ravasem, lecz dobitka Rafała Mikulca była już skuteczna. To był nokaut. No, prawie nokaut, bo każda akcja Resovii groziła stratą kolejnych goli. Bramkarz robił co mógł, ale niewiele można, gdy ma się naprzeciw siebie trzech rywali, a obrońcy udają, że im przeszkadzają. Na 4:0 podwyższył Mikulec, a piąte trafienie zaliczył Damian Hilbrycht, lecz po analizie VAR trafienie zostało anulowane.
Dopiero wtedy trener Niedźwiedź zdjął z boiska Austriackiego obrońcę, który był 12. zawodnikiem Resovii. Zmiana została zrobiona o godzinę za późno i chyba tylko po to, by nie doszło do jeszcze większe kompromitacji. W końcówce rozmiary porażki zmniejszył najlepszy w Widzewie Pawłowski.
Widzew grał fatalnie, a Resovia pokazała, jak wykorzystać dramatyczną postawę defensywy. I nie chodzi tylko o trzech obrońców, ale o całość. Jak to robić najpierw pokazała Arka, a teraz – jeszcze boleśniej – rzeszowianie. To, że podopieczni trenera Niedźwiedzia przegrali tylko 0:4 zawdzięczają swojemu bramkarzowi, który uratował ją przed stratą przynajmniej kolejnych dwóch goli. Okazało się, że euforia po zwycięstwie w derbach Łodzi (szczęśliwym) tak bardzo zaszkodziła widzewiakom, którzy – trzeba to napisać – cztery dni później skompromitowali się z pierwszoligowym średniakiem..
0:1 – Kubowicz 3.
0:2 – Wasiuk 31.
0:3 – Mikulec 52.
0:4 – Wojciechowski 61.
1:4 – Pawłowski 90.
Widzew: Ravas – Stępiński, Hanousek (81. Gołębiowski), Kreuzriegler (65. Nowak) – Danielak, Lipski (81. Zieliński), Kun, Nunes (56. Letniowski) – Terpiłowski, Pawłowski, Hansen (56. Villanueva)
Resovia: Pindroch – Jaroch, Kubowicz, Komor (6. Mikulec, 84. Rębisz), Adamski – Soljić, Wasiluk – Antonik, Mróz (61. Hibrycht), Eizenchart – Wojciechowski (61. Wróbel)
Żółte kartki: Pawłowski, Terpiłowski – Sojić, Strózik, Mikulec
Widzów: 16.018