Łodzianie, choć nadal niepokonani, po raz drugi w tym sezonie stracili ligowe punkty. Tym razem podzielili się nimi w starciu z Omegą Kleszczów dowodzoną przez legendę GKS-u – Jacka Berensztajna. Co ciekawe, podopieczni Patryka Czubaka sobotnie spotkanie kończyli w ośmiu, gdyż trzech piłkarzy obejrzało czerwoną kartkę.
– To, co zobaczyliśmy było w pewnym sensie spektakularne, bo biorąc pod uwagę również aspekty pozasportowe, to w tym meczu wydarzyło się wszystko, niestety głównie na naszą niekorzyść. W zespole mamy młodych ludzi, ale nie możemy ulegać emocjom, przez które potem gramy nawet w podwójnym czy ostatecznie potrójnym osłabieniu – tłumaczył po spotkaniu szkoleniowiec, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
Jak dodał, nie ukrywa, że mimo straty punktów, w grze swojej ekipy mógł znaleźć pewne pozytywy: – Cieszy, że mimo tych ubytków i problemów prowadziliśmy grę oraz tworzyliśmy sytuacje. Brakowało nam finalizacji i to boli. Ciężko ocenić negatywnie postawę zawodników, jeśli w takich okolicznościach doprowadzamy do remisu, a potem jesteśmy bliscy wyjścia na prowadzenie – zauważył.
CZYTAJ TAKŻE >>> Piłkarz Widzewa z golem kolejki
Rezerwy Widzewa zremisowały w sobotę, a bełchatowianie swój ligowy mecz rozgrywali dzień później. Było wiadomo, że przyjdzie im powalczyć o fotel lidera, z którego spadli 24 sierpnia, kiedy to ulegli na swoim terenie RTS-owi.
Choć ich rywalem był nie byle kto, bo Orkan Buczek, który w razie zwycięstwa mógł znaleźć się na solidnym czwartym miejscu w tabeli. Niemniej jednak podopieczni Bogdana Jóźwiaka – choć nie bez problemów – poradzili sobie z drużyną z powiatu łaskiego, ogrywając ją 4:1.
– Pierwsze 25 minut były dla nas bardzo trudne. Gospodarze zagrali bardzo odważnie, mieli swoje okazje i groźnie strzelali na naszą bramkę. To był ich dobry fragment gry. Cieszy, że udało nam się wybronić i po tym trudnym początku przejąć inicjatywę. Ten lepszy okres przekuliśmy w dwie bramki. To bardzo ważne. Graliśmy na dużej intensywności i pełnej koncentracji – skomentował spotkanie szkoleniowiec GKS-u.
CZYTAJ TAKŻE >>> ROZMOWA TYGODNIA. Martin Kreuzriegler z Widzewa: „Marzę o występach w europejskich pucharach”
Jak dodał, po przerwie jego drużyna już w pełni kontrolowała przebieg meczu: – Strzeliliśmy dwie kolejne bramki i praktycznie do samego końca kontrolowaliśmy to spotkanie. Orkan miał jeszcze swoje okazje i trochę szkoda tej straconej bramki. Zwłaszcza, że praktycznie sami ją sprowokowaliśmy. Najważniejsze są jednak trzy punkty. Myślę, że z przekroju całego meczu zasłużyliśmy na to zwycięstwo – ocenił.
Ograwszy na wyjeździe 4:1 Orkan Buczek bełchatowianie wskoczyli na fotel lidera, mając obecnie jeden punkt przewagi nad Widzewem II Łódź. Bełchatowianie mają też lepszą różnicę bramek, która wynosi 55 goli. Bilans bramkowy łodzian wynosi zaś 37.
Nie da się ukryć, że obie drużyny mają w swoich szeregach niezwykle skutecznych piłkarzy. Nie jest też tajemnicą, że klasyfikacji strzelców Betcris Łódzkiej IV Ligi przewodzą ex aequo Łukasz Wroński oraz Daniel Mąka – obaj mają na koncie 14 goli. Na drugim miejscu plasuje się z kolei Przemysław Zdybowicz. Były piłkarz Wisły Kraków zdobył jednego gola mniej od wspomnianych liderów. A po 10 trafień mają zaś Artur Golański i Damian Warnecki z GKS-u oraz Konrad Niedzielski z Widzewa.
Przypomnijmy, że w bezpośrednim starciu, które odbyło się nieco ponad dwa miesiące temu, górą okazały się rezerwy Widzewa, które w Bełchatowie pokonały miejscową ekipę 2:0. Od tamtej pory jako jedyne nie doznały jeszcze goryczy porażki w lidze, za to bełchatowianie od tamtej pory regularnie zdobywają komplet punktów.
Warto też odnotować, że obie najlepsze drużyny obecnego sezonu IV ligi solidarnie poległy w obecnych rozgrywkach Pucharu Polski. Podopieczni Bogdana Jóźwiaka ulegli u siebie z Pilicą Przedbórz, która na co dzień występuje w klasie okręgowej, a Widzew II Łódź odpadł po porażce z Borutą Zgierz.