Po raz pierwszy w tym sezonie w meczu Widzewa nie wystąpił ani jeden młodzieżowiec.
Widzewska młodzież rozegrała już w tym sezonie ponad 2,5 tysiąca minut. A to oznacza, że łódzkiemu klubowi wciąż grozi kara, ale już tylko ta najniższa, czyli pół miliona złotych. Przypomnijmy, że każdy klub musi uzbierać 3000 minut młodzieżowców, by nie płacić grzywny. Ten przepis będzie obowiązywał już tylko do końca tego sezonu, bo niedawno zdecydowano o jego zniesieniu.
Sytuacja Widzewa jest więc dobra, chociaż nie tak dobra, jak kilku innych klubów. Bo niektóre wypełniły już limit. Korona Kielce wręcz przekręciła licznik, bo podwoiła już wymagany czas. Spokojni są już też m.in. w Zagłębiu Lubin, Lechu Poznań, Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok. Łódzki klub wypełnił 83 procent limitu. W tej chwili ma nawet około 200 minut górki.
Ale w piątek, w meczu z Piastem Gliwice, w składzie nie było ani jednego młodzieżowca. Żaden też nie wszedł na boisko z ławki. To pierwsza taka sytuacja w tym sezonie. Można to łączyć z osobą nowego trenera. Żeljko Sopić ma do osiągnięcia cel, jakim jest utrzymanie i chce korzystać z najlepszych piłkarzy, jakich ma w kadrze nie patrząc na ich wiek. Do tego na uraz pleców narzekał Marcel Krajewski. Z kolei Kamil Cybulski jest po kontuzji, chociaż w kadrze już był. Właśnie ci gracze uzbierali w tym sezonie najwięcej minut.
Do końca rozgrywek pozostało już tylko osiem spotkań, więc będzie okazja, by brakujące minuty uzupełnić. Najpierw jednak utrzymanie.