Drugi gol dla Śląska Wrocław padł ze spalonego – tak wynika z analizy Canal+ Sport.
Jeszcze nie ma finału sędziowskiego skandalu z meczu Widzewa z Wisłą Kraków w ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski, a mamy kolejny w meczu łódzkiej drużyny. W sobotnie popołudnie Widzew przegrał 1:2 ze Śląskiem Wrocław. Pierwszy gol padł po rzucie karnym. Rafał Gikiewicz nie trafił w piłkę przy wyjściu do dośrodkowania, a lądując na murawie wpadł na Aleksa Petkowa i ręką uderzył go w głowę. Sędzia uznał, że faulował. Matias Nahuel wykorzystał rzut karny.
CZYTAJ TEŻ: Bartłomiej Pawłowski nie wytrzymał: “Okradliście nas. Piłkarski poker”
Ten sam zawodnik zdobył też drugiego gola. Hiszpan wyszedł sam na sam z Gikiewiczem, minął go i kopnął piłkę do bramki. Paulina Baranowska podniosła jednak chorągiewkę. Jej zdaniem był spalony. Po analizie VAR (był tam m.in. arbiter Daniel Stefański, który pracował też przy meczu Widzewa z Wisłą) uznano, że spalonego nie było. Bartosz Frankowski kazał grać od środka. Widzewiacy protestowali, po meczu rozpętała się prawdziwa burza. Kapitan zespołu Bartłomiej Pawłowski oskarżył sędziów o kradzież punktów.
Bo wątpliwości było więcej. To też m.in. upadek w polu karnym Jordiego Sancheza. Tutaj jedenastki nie było, chociaż raczej być powinna.
W programie Liga+ w Canal+ Sport pokazano dokładną analizę sytuacji ze spalonym. Widać w niej, że Nahuel był na spalonym, więc gol nie powinien być uznany.
Co teraz? Najpewniej nic. Widzew znów – tak jak w przypadku meczu z Wisłą – może złożyć protest, ale czy coś to da?
“W środę błąd sędziowski zabrał nam półfinał Pucharu Polski, dziś kolejny raz w Widzewie możemy się czuć pokrzywdzeni. Jeśli ktoś ma pretensje o emocje Bartłomieja Pawłowskiego czy Rafała Gikiewicza, to może mieć też do mnie. Jeśli nie będziemy walczyć o normalność w polskiej piłce, to wysiłek i nasza pasja do futbolu nie będą mieć sensu” – napisał na platformie X prezes Widzewa Michał Rydz.