Widzew powtórzył w niedzielę wynik z poprzedniego sezonu. Idealnie by było, gdyby zrobił to jeszcze raz.
W ostatnią niedzielę kibice Widzewa przeżyli prawdziwe déjà vu. Tak jak rok temu przegrali w Szczecinie z Pogonią 1:2, a mecz miał niemal identyczny scenariusz, jak ten z poprzedniego sezonu. W obu spotkaniach Widzew za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego wychodził na prowadzenie i w obu rywale odrabiali straty i zwyciężali 2:1.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: „Granie co 3, 4 dni, to nie problem”
Tak jak w poprzednich rozgrywkach kolejnym rywalem łodzian będzie na wyjeździe Jagiellonia Białystok. I teraz też dobrze byłoby powtórzyć wynik sprzed roku. Bo Widzew wygrał 2:0. Ozdobą tamtego spotkania były gole Bartłomieja Pawłowskiego – niezapomniany rzut wolny, oraz Jordiego Sancheza, któremu włączył się Maradona. Teraz bramka przydałaby się zwłaszcza Hiszpanowi, bo póki co zaliczył dwie asysty.
Jagiellonia to z pewnością rywal w zasięgu Widzewa. Co ciekawe, oba zespoły zajmują 8. miejsce w tabeli mając dokładnie taki sam bilans. Zgadzają się nawet bramki.
W pierwszej kolejce Jagiellonia została rozbita przez mistrza Polski Raków Częstochowę 0:3, a w drugim – w Białymstoku – t ona rozbiła Puszczę Niepołomice 4:1, z którą Widzew trochę męczył się na inaugurację. Trudno na razie stwierdzić, jaką siłę i potencjał ma zespół trenera Adriana Siemieńca. W porównaniu z poprzednim sezonem na pewno najbardziej rzuca się w oczy brak króla strzelców PKO Ekstraklasy Marca Guala, który odszedł do Legii Warszawa. Oczywiście w Jadze jest kilku nowych, także z zagranicy. Zobaczymy, jak pójdzie im w Polsce.
Widzew zagra z Jagiellonią po raz 33. w historii, a 22. w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dziewięć z nich wygrał łódzki zespół, pięć rywal z Podlasia. Widzew ma więc dzisiaj szansę na jubileuszową wygraną. Był tego bliski wiosną ubiegłego sezonu. Niestety zwycięstwo i dwa punkty stracił w samej końcówce. Mecz w Sercu Łodzi zakończył sie remisem 1:1.
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź, piątek, godzina 18.