ŁKS ostatni w tabeli, Widzew, chociaż jeszcze nad kreską, bezpośrednio zaangażowany w walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Piłkarski kibic w Łodzi, bez względu na to, któremu klubowi kibicuje, ma za sobą przykre pół roku. A jeśli dobrze życzy i Widzewowi, i ŁKS-owi, (bo takich osób wbrew pozorom tez nie brakuje) to zapewne kilkukrotnie zastanawiał się nad sensem trzymania kciuków za naszych piłkarzy.
Tu nie ma wątpliwości. Rok 2023 był w wykonaniu Widzewa dużo słabszy niż zakładano. O fatalnej rundzie wiosennej krążą już legendy i nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie świetny początek minionego sezonu w wykonaniu łódzkiego zespołu, Widzew walczyłby dziś nie w ekstraklasie, a w I lidze. Zresztą o fatalnej kondycji całej drużyny świadczą słowa wypowiedziane przez Andrejsa Ciganiksa.
– Od początku sezonu coś mi nie grało. Cały czas czułem, że słaba końcówka poprzedniego sezonu wywiera na naszą grę jakiś negatywny wpływ. I widać to było po wynikach, bo nie spisywaliśmy się na miarę naszych oczekiwań – powiedział w wywiadzie Ciganiks.
Nerwowa atmosfera w klubie spowodowana słabymi wynikami sprawiła, że po porażce 1:3 z Legią Warszawa za pracę przy al. Piłsudskiego podziękowano Januszowi Niedźwiedziowi, którego zastąpił Daniel Myśliwiec. Początkowo wydawało się, że decyzja o zmianie szkoleniowca to „strzał w 10”. Widzew po raz pierwszy od 21 lat awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski, a do tego po wygranej z Lechem Poznań 3:1 był o krok od górnej połowy tabeli.
Niestety, trzy ostanie ligowe porażki z Radomiakiem, Puszczą i Pogonią zatarły dobre wrażenie z pierwszych tygodni pracy Daniela Myśliwca. Widzew ma nad strefą spadkową cztery punkty przewagi. A miało być lepiej, dużo lepiej.
CZYTAJ TAKŻE >>> Mistrz Polski z Widzewem: “Klub powinien sprzedaż Jordiego Sancheza”
To mocne stwierdzenie i dotyczy bardziej kwestii sportowej, aniżeli organizacyjnej czy infrastrukturalnej. Ale prawda jest taka, że jeśli pierwszy zespół, czyli wizytówka klubu piłkarskiego, nie daje rady, to cały klub jest postrzegany, jako nieprzygotowany do rywalizacji na najwyższym poziomie rozgrywkowym. I tak trzeba rozpatrywać sytuację, w jakiej znalazł się Łódzki Klub Sportowy.
Władze klubu ponownie podjęły decyzję o zmianie trenera, która okazała się błędem. I nikt mnie nie przekona, że zwolnienie trenera Moskala, który nie miał szans odpowiednio przygotować przeciętnych piłkarzy do gry w ekstraklasie, było dobrym rozwiązaniem. Świadczy o tym bilans nowego trenera – Piotra Stokowca.
Inna sprawa, że Kazimierz Moskal to akurat człowiek, którego w ŁKS-ie powinni nosić na rękach. Tymczasem ponownie stał się ofiarą własnego (tym razem niespodziewanego) sukcesu, a przy al. Unii udowodnili, że nie potrafią uczyć się na własnych błędach.
Wracając jednak do postawy drużyny. Na zwycięstwo w lidze ŁKS czeka od 20. sierpnia. Nie zadziałał więc efekt nowej miotły. Pod wodzą Piotra Stokowca ŁKS odpadł z Pucharu Polski, a do tego w siedmiu ligowych meczach wywalczył zaledwie trzy punkty. Czy z Kazimierzem Moskalem łodzianie mieliby gorszą końcówkę jesieni? Wątpliwe.
CZYTAJ TAKŻE >>> Janusz Dziedzic: “Na ŁKS przyjeżdżają skauci europejskich potęg”
Jak to zwykle u nas, kibiców, bywa – mamy nadzieję. Nadzieję, na to, że ŁKS wydostanie się ze strefy spadkowej i nadzieję na to, że Widzew będzie piął się w górę tabeli, notując więcej takich meczów jak w Poznaniu z Lechem, a zdecydowanie mniej takich jak w Krakowie z Puszczą Niepołomice.
Skąd czerpać optymizm? Jeśli chodzi o Widzew, to wiosną zespół będzie mocniejszy, ale pod jednym warunkiem – kluczowi gracze muszą być zdrowi i gotowi do gry. Mowa o takich piłkarzach jak Fran Alvarez, Juan Ibiza, Sebastian Kerk, Imad Rondić czy Bartłomiej Pawłowski.
Jeśli zaś mowa o ŁKS-ie, to drużyna, które niewiele może stracić, a bardzo dużo zyskać. Do wiosny łodzianie będą się przygotowali podczas zagranicznego obozu i mają to czynić w pełnym składzie. To miła odmiana w porównaniu do tego, z czym w letniej przerwie zmagał się Kazimierz Moskal.
Chociaż więc na razie niewiele wskazuje na to, by nadchodząca runda wiosenna miała być wyjątkowo udana, to przecież na tym właśnie polega piękno piłki nożnej. Tutaj wszystko jest możliwe.
CZYTAJ TAKŻE >>> Christoper Mandiangu: Miałem robić w Widzewie różnicę, ale nie dostałem prawdziwej szansy
1 Comment
Dużo zależy też od władz Łodzi, którym wydaje się, że w mieście jest tylko łks. Jeśli znów Widzew będzie przeganiany z lepszych miejskich obiektów “bo tylko łks ma do nich prawo” to może być słabo z przygotowaniami i kontuzjami w Widzewie.