Sędziowie, którzy byli w centrum wydarzeń ostatniego zamieszania w meczach Widzewa Łódź zostali odsunięci od prowadzenia meczów w najbliższej kolejce na żadnych z trzech szczebli centralnych.
W środę 28 lutego doszło do skandalu sędziowskiego w meczu Pucharu Polski. W ćwierćfinale, gdy Widzew grał w Krakowie z Wisłą, łodzianie prowadzili od 80. minuty po golu Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu karnego. Wisła wyrównała już po doliczonym czasie gry. Sędzia główny tamtego spotkania, Damian Kos, został wezwany do monitora przez Daniela Stefańskiego, który obsługiwał wówczas system VAR. Po przeanalizowaniu sytuacji arbiter główny zdecydował się uznać gola dla Wisły, mimo że biorący udział w akcji zawodnik gospodarzy był na spalonym.
Widzew złożył wniosek do PZPN-u o ponowne rozegranie spotkania, ale ten został odrzucony [CZYTAJ WIĘCEJ]. Sędzia Daniel Stefański był także na VARze kilka dni później we Wrocławiu, gdzie Widzew mierzył się ze Śląskiem. Tam również nie brakowało kontrowersji.
Oficjalnej informacji o zawieszeniu nie ma, ale zarówno Damian Kos, jak i Daniel Stefański nie znaleźli się w obsadzie sędziowskiej na żaden z meczów ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi. Michał Listkiewicz, współpracownik Kolegium Sędziów PZPN napisał z kolei na swoim profilu na Facebooku, że sędzia Kos został odsunięty od prowadzenia meczów.
– Faulu nie było, a spalony był oczywisty. Sędzia Kos został odsunięty na kilka kolejek, ale to utalentowany młody sędzia, odbuduje się – napisał były szef polskich sędziów.
CZYTAJ TAKŻE: Szymon Marciniak poprowadzi mecz Widzewa z Legią