ŁKS pokazał się z niezłej strony i zwłaszcza w drugiej połowie był w stanie zneutralizować atuty mistrzów Polski, ale pomimo tego wróci z Wrocławia bez punktów. O zwycięstwie gospodarzy zdecydowała ostatnia akcja meczu.
Mecz zaczął się bardzo spokojnie – od gry w środku pola, bez wyraźnej przewagi którejkolwiek ze stron. Pierwszą okazję podbramkową zobaczyliśmy dopiero po dziesięciu minutach nieśpiesznej gry. Jako pierwszy zagrożenie pod bramką rywala stworzył Śląsk i od razu zaowocowało się to golem. Wszystko zaczęło się od egzekwowanego przez gospodarzy rzutu rożnego, po którym ełkaesiacy nie wybili piłki i pozwolili, by w polu karnym powstało niepotrzebne zamieszanie. Z tego tłoku pofrunęły w stronę Arndta dwa strzały. Pierwszy z nich odbił, przy dobitce Erika Exposito był bezradny.
Po otworzeniu wyniku Śląsk nie forsował tempa. Gospodarze pozwalali łodzianom rozgrywać piłkę i czekali na ich ruch, ustawiając się w średnim pressingu. Biało-Czerwono-Biali mieli zaś spory problem z przejściem zasieków obronnych rywala, w efekcie czego głównie rozgrywali piłkę na własnej połowie. Przez kolejne kilkanaście minut nie oglądaliśmy żadnych sytuacji podbramkowych, a piłka niemal nie wychodziła poza środkową tercję boiska.
Pierwszą okazję na strzelenie bramki stworzył ŁKS dopiero po trzydziestu minutach gry. W pole karne gospodarzy wbiegł wówczas Jurić, który po chwili padł na ziemię po starciu z rywalem. Sędzia nie zdecydował się jednak użyć gwizdka. Chwilę później w dobrej pozycji do strzału z okolic dwudziestego metra znalazł się Janczukowicz. Ełkaesiak zdecydował się jednak na dogranie piłki w pole karne i akcja spaliła na panewce.
Tamta sytuacja ewidentnie dodała łodzianom otuchy – w ostatniej tercji pierwszej połowy prezentowali się bowiem dużo lepiej niż wcześniej. Już w kilku pierwszych jej minutach spędzili na połowie rywali więcej czasu niż łącznie od początku spotkania. Wreszcie zaczęli utrzymywać się przy piłce w środkowej strefie boiska i docierać z nią w okolice bramki, a nawet w pole karne rywala. Ełkaesiacy skutecznie zbierali odbite piłki i rozgrywali dobre, dynamiczne akcje, lecz brakowało im konkretów – strzałów i okazji podbramkowych. Ełkaesiacy wyglądali w tej fazie meczu znacznie solidniej niż „Wojskowi”, którzy potrafili odpowiedzieć jedynie niecelnymi strzałami z dystansu.
Na początku drugiej połowy utrzymał się obraz gry sprzed przerwy – rywalizacja była bardziej otwarta, z okazjami z obu stron. ŁKS stworzył kapitalną okazję w 59. minucie – na bramkę Rafała Leszczyńskiego popędził Dani Ramirez, ale bramkarz Śląska zatrzymał jego strzał. Po tej sytuacji przewaga wciąż była po stronie łodzian. Rywale mieli zaś duże problemy z tym, by zbliżyć się do ich bramki.
Im dłużej trwała druga połowa, tym mocniej zaznaczała się przewaga ŁKS-u. Kolejne dwie okazje bramkowe łodzianie mieli w okolicach 70. minuty. Najpierw sytuację, w której dobrze dryblował Dani Ramirez zakończył strzałem Michał Mokrzycki, a później z kilku metrów główkował Bartosz Szeliga. Piłka po jego strzale przeleciała jednak nad poprzeczką. ŁKS dopiął wreszcie swego w 78. minucie, gdy do bramki strzeżonej przez Leszczyńskiego trafił z niewielkiej odległości Stipe Jurić.
Po zdobyciu wyrównującej bramki ŁKS nie spuścił z tonu. Przeciwnie, piłkarze Piotra Stokowca naciskali na rywali, szukając szans na zdobycie kolejnej bramki. Dobra okazja nadarzyła się w 80. minucie, lecz żaden z ełkaesiaków nie potrafi sfinalizować dobrze rozwijającej się akcji. Obiecująco wyglądała także sytuacja z 87. minuty, gdy Piotr Janczukowicz zakończył indywidualną szarżę strzałem z dystansu. Piłka przeleciała jednak obok słupka.
Gospodarze tymczasem nie wyglądali jak na lidera przystało – nie potrafili odpowiedzieć na grę łodzian, stworzyć pod ich bramką zagrożenia. Nic nie zapowiadało więc tego, co zdarzyło się w ostatniej akcji meczu, gdy Piotr Samiec-Talar dobiegł do piłki znajdującej się tuż za linią pola karnego i zapewnił Śląskowi zwycięstwo.
Śląsk Wrocław – ŁKS 2:1
12 Erik Exposito
78 Jurić
90+6 Samiec Talar
Śląsk: Leszczyński – Paluszek, Petkow, Olsen (81. Rzuchowski), Exposito, Nahuel (89. Szwedzik), Pokorny, Schwarz (66. Borthwick-Jackson), Janasik, Ince (66. Samiec-Talar), Macenko (81. Zohore)
ŁKS: Arndt – Dankowski, Monsalve, Marciniak, Tutyskinas (73. Szeliga) – Ramirez (90+1 Śliwa), Mokrzycki, Louveau, Głowacki – Jurić, Janczukowicz (87. Hoti)