Jednym z najgłośniejszych nazwisk zimowego okienka transferowego w Widzewie był Emmanuel Boateng. Zawodnik z Ghany, mimo wcześniejszych ustaleń, nie stawił się w Łodzi i w ostatniej chwili odmówił podpisania kontraktu z Widzewem, wybierając grę w tureckim Konyasporze. Jak radzi sobie w nowym klubie?
Przypomnijmy, że Emmanuel Boateng, który w poprzednim sezonie grał w szwedzkim Elfsborgu, miał być pierwszym zimowym transferem Widzewa. Wszystko było dopięte niemal na ostatni guzik. Do tego stopnia, że w mediach społecznościowych łódzkiego klubu pojawił się rebus, oznaczający transfer. Widzewie czekali tylko na przylot piłkarza i podpisanie dokumentów.
Boateng w Łodzi się jednak nie stawił.
– Wieczorem mieliśmy potwierdzenie, że rano zamelduje się w Warszawie, ale zamiast tego dostaliśmy telefon, że jednak Turcy w nocy przebili nasza ofertę i warunki, które otrzymał, były dla nas nie do przejścia – mówił w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa.
Okazało się, że Boateng otrzymał korzystniejszą finansowo ofertę z Konyasporu. I postanowił z niej skorzystać. O ile więc pod względem ekonomicznym zyskał, to wygląda na to, że piłkarsko bardzo stracił. 26-latek ma ogromny problem, by przebić się do składu Konyasporu. I nie mówimy tu o wyjściowej jedenastce, ale o meczowej kadrze.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wysłannik FIFA testował boisko na Łodziance. Co to oznacza dla Widzewa?
W czterech ligowych spotkaniach w 2024 roku Boateng nawet nie powąchał murawy. Dwa razy był poza składem, a dwa spotkania przesiedział na ławce rezerwowych. To dla niego spora zmiana, bo przecież w Elfsborgu był podstawowym pomocnikiem. W Widzewie zapewne byłoby podobnie – łódzki klub szukał gotowego do gry piłkarza, który od razu podniesie poziom drużyny.
– Muszę przyznać, że dość długo pracowaliśmy nad tym transferem, wszystko było dopięte praktycznie na ostatni guzik, inne tematy definitywnie zamknęliśmy. Dlatego ta nagła zmiana była dla nas niemiłą niespodzianką – ocenił Wichniarek.
Czas pokaże, czy Boateng przebije się do składu swojego nowego klubu. Na razie musi się zadowolić rolą rezerwowego. I to mimo, że jego Konyaspor w tym roku spisuje się bardzo słabo – w czterech meczach zdobył trzy punkty, przez co spadł na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Widmo spadku na zaplecze tureckiej Super Ligi coraz głębiej zagląda w oczy Boatengowi i jego nowym klubowym kolegom.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wielkie zmiany w życiu ulubieńca kibiców Widzewa. „To emocje, które ciężko wytłumaczyć”