Chociaż ŁKS przegrał 0:2 to wbrew pozorom, Arndt zaliczył dobry występ. Nieźle wychodził do wrzutek, był pewny, dojrzale wyprowadzał piłkę do gry. Przy pierwszej bramce, był rykoszet, więc nie mógł wiele zrobić, przy drugiej zachował się gorzej, ale kilka razy ratował ŁKS.
Grał na lewej obronie, na której już w poprzednim sezonie wypadał słabo. To jego stroną katowiczanie przeprowadzili pierwszą akcję bramkową.
Jak zwykle grał dobrze, tylko co z tego skoro ŁKS przegrał? Przed startą pierwszego gola, obiecująco rozpoczął akcję. Niestety ofensywni zawodnicy zawiedli.
Trzy “N” – niedokładność, niechlujność, nonszalancja
Po raz pierwszy w wyjściowym składzie ŁKS-u, więc mógł zjeść go stres. Chociaż nie grał pewnie i tak był lepszy od Szeligi.
Okazuje się, że po rozwiązaniu kontraktu z Maksymilianem Rozwandowiczem, problem z defensywą pomocą ŁKS-u nie rozwiązał się w magiczny sposób. Jest tak samo, albo i gorzej.
Statysta. Chociaż w drugiej połowie uaktywnił się, to szału nie zrobił.
W pierwszej połowie najbardziej aktywny piłkarz ŁKS-u. W drugiej widać było po nim sportową złość i frustrację, przez to, że koledzy z zespołu nie grali z wystarczającym zaangażowaniem.
Drugi po Korcie, najbardziej zaangażowany w grę ełkaesiak. Na jego ocenie rzutuje błąd w defensywie przy pierwszej bramce, chociaż ofensywny skrzydłowy nie powinien być zmuszony do bronienia.
Dużo mówi o zaangażowaniu na boisku, mniej go pokazuje. Może to przez niedawny uraz?
Próbuje, ale brakuje mu zgrania z drużyną. W pierwszej połowie, w polu karnym zmarnował dogodną okazję do zdobycia gola kontaktowego.
Promyk nadziei dla fanów ŁKS-u. Najlpeszy zawodnik w ofensywie łodzian. Wszedł w drugiej połowie i rozruszał skostniałych ełkaesiaków.
Podobno był na boisku. Potrzebuje czasu żeby wrócić po kontuzji. Oby nie skończyło się jak Samuelem Corralem.
Zagrał solidnie. Czuć “chemię” między nim i ofensywnymi zawodnikami. Oby tym występem przekonał trenera do wystawiania go w pierwszym składzie.
Szybki, przebojowy, silny. Szkoda, że ma problemy z finalizacją w polu karnym.
1 Comment
Z wyjątkiem (po staremu), Dąbrowskiego i Arndta, defensywa zespołu nie istnieje. I pomyśleć, że wypracowana przez lata opinia stwierdzała: “Dobrych obrońców dostarczała polskiej piłce Łódz.” No ale wtedy żaden np. Monsalve nie grał. Może by jednak nawiązać do tej tradycji. Bo inaczej to niewesoło się zakończy.