Zrobił robotę, którą miał wykonać – ocenił występ Łukasza Zjawińskiego w meczu Widzewa z Wartą Poznań trener Janusz Niedźwiedź.
Przed sobotnim meczem Widzewa z Wartą pisaliśmy, że w składzie łodzian na pewno zajdzie zmiana. Powód był oczywisty – to pauza za cztery żółte kartki Jordiego Sancheza. Zastanawialiśmy się, który wariant wybierze trener Janusz Niedźwiedź. Pierwszy: Hiszpana jeden do jednego zastąpi Łukasz Zjawiński. Drugi: na środek ataku przejdzie Bartłomiej Pawłowski, a jego na lewym skrzydle zastąpi Kristoffer Normann Hansen, który w ostatnich dwóch meczach strzelił po golu.
CZYTAJ TEŻ: Czy sędziowie skrzywdzili Widzew?
Ostatecznie zagrali i Zjawiński, i Norweg. Wynikało to z faktu, że kontuzji doznał Mato Milos i potrzebne były roszady w składzie. Można jednak przyjąć, że szkoleniowiec Widzewa zdecydował się na pierwszy wariant, czyli Zjawiński za Jordiego.
Nie chodzi o to, by znęcać się nad 21-latkiem, ale każdy piłkarz podlega ocenie kibiców i dziennikarzy. Te dla Zjawińskiego są miażdżące, bo za nim fatalny występ. Piłkarz był spóźniony – dał się wyprzedzać rywalom, przegrał niemal wszystkie pojedynki główkowe, chociaż mierzy prawie 190 centymetrów wzrostu. Nie wygrał też chyba żadnego pojedynku na ziemi, bo po prostu nie miał piłki przy nodze. W całym meczu, a grał od początku do końca, miał jedną znakomitą okazję. Stał przed pustą bramką. Po mocnym podaniu piłka trafiła go w głowę i poleciała wysoko w górę. To kropka nad i tego występu.
Nieco inaczej występ Zjawińskiego widzi trener Widzewa. – Mieliśmy trochę braków kadrowych: na wahadłach i Jordiego – zaczął na konferencji ten wątek, jakby chciał wytłumaczyć, dlaczego wystawił młodego piłkarza. – Trzeba przypomnieć, że napastnik żyje z dośrodkowań. On jest naprawdę mocny w polu karnym, potrafi wygrywać pozycję. Widzieliśmy niedawno przykład [w meczu z Jagiellonią Białystok], kiedy wyprzedził obrońcę i trafił w słupek.
Tłumaczył też, dlaczego nie zdjął Zjawińśkiego w trakcie meczu. – Warta cofnęła się i miała wysokich stoperów. Gdybyśmy go zdjęli, to zabralibyśmy sobie opcje dośrodkowań, musielibyśmy szukać strzałów albo prostopadłych zagrań. Nie zszedł właśnie dlatego. Doszliśmy do dwóch stuprocentowych okazji, Łukasz zrobił swoją robotę ruchem. Zabierał obrońcę i robił miejsce dla Normanna Hansena i Shehu – powiedział i dodał: – Oczywiście napastników rozlicza się z bramek i jeśli ich nie strzela, to się o tym mówi, ale on zrobił robotę, którą miał wykonać.
Jak wyglądają statystyki Zjawińskiego w tym sezonie w PKO Ekstraklasie? W Widzewie wystąpił w 14 meczach (577 minut). Nie strzelił ani jednego gola. Oddał w tym czasie pięć strzałów i tylko jeden z nich był celny. Miał 73 podania i 39 z nich było celnych. Stoczył 89 pojedynków i wygrał 38 z nich. Z 43 pojedynków w powietrzu wygrał 17. We wszystkich meczach miał 3 dryblingi i żadnego nie wygrał.
To oficjalne statystyki PKO Ekstraklasy, które mogą jeszcze nie uwzględniać meczu z Wartą, ale dla Zjawińskiego to chyba nawet lepiej. Na pewno jest jedna duża korzyść z gry tego piłkarza. Widzewowi doszło 90 minut młodzieżowca, a jak wiadomo, w łódzkim klubie muszą je skrupulatnie liczyć.
W nowym sezonie Zjawiński nie będzie już młodzieżowcem, a jest tylko wypożyczony do Widzewa z Lechii Gdańsk. Obstawiamy, że łódzki klub go nie wykupi.