Widzew w piątek zagra z Lechią Gdańsk, z której przed sezonem wypożyczył Łukasza Zjawińskiego. 21-latek może w tym meczu wystąpić. Pytanie tylko, czy jest taka potrzeba, bo piłkarz zawodzi.
„Dostał wielką szansę od losu, bo wobec kontuzji Jordiego Sancheza wyszedł w pierwszym składzie. W pierwszej połowie trafił w słupek. W całym meczu się starał, co nie jest niczym nowym. Nie można odmówić mu ambicji. Z grą w piłkę jest po prostu gorzej i nie chodzi o to, że chcemy się nad nim pastwić. Jest wielki pozytyw jego występu. Jest młodzieżowcem, więc nabił drużynie minut, które trzeba nazbierać w całym sezonie. I to chyba tyle” – napisaliśmy po ostatnim meczu Widzewa z Jagiellonią Białystok. Mamy wrażenie, że wielu kibiców podziela nasze zdanie. Zjawiński to bardzo ambitny piłkarz: stara się, walczy, na pewno nie można mu zarzucić, że przechodzi obok meczu. Problem z efektami, a przecież to napastnik i to ważny w kadrze Widzewa. 21-latek jest pierwszym zmiennikiem Jordiego Sancheza, który ma pewne miejsce w jedenastce.
CZYTAJ TEŻ: Znany jest priorytet transferowy Widzewa na lato
Zjawiński zagrał w tym sezonie w 12. ligowych meczach, na boisku był przez 486 minut. Nie jest to bardzo dużo, ale też nie bardzo mało. Na pewno nie można stwierdzić, że trener Janusz Niedźwiedź nie dawał mu i nie daje szans. Aż sześć razy „Zjawa” wychodził w pierwszym składzie. Żadnego nie dokończył, ale trudno się dziwić. Po prostu zwykle grał słabo, nie strzelał goli. W całym sezonie nie zdobył ani jednej bramki. Jedyne trafienie w czerwono-biało-czerwonych barwach 21-latek zaliczył w pucharowym spotkaniu z KKS-em Kalisz. – Rozegrał dobry mecz – ocenił jego występ Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa, który był gościem Radia Widzew. – Doszedł do dobrej sytuacji, ale piłka trafiła w słupek. Bardzo dobrze grał tyłem do bramki, utrzymywał piłkę, były na nim faule. Oceniam go pozytywnie.
Nie ma wątpliwości, że gdyby nie uraz Jordiego, to Zjawiński zacząłby na ławce. Nie ma też wątpliwości, że brak Hiszpana to wielkie osłabienie drużyny. – Trudno mówić, czy z nim w składzie mielibyśmy większe szanse z Jagiellonią, bo przecież były też mecze z nim, których nie wygraliśmy – tonuje Wichniarek.
Jest spora szansa, że Jordi będzie do dyspozycji trenera w piątkowym meczu z Lechią. Zjawiński powinien być na ławce. W umowie wypożyczenia nie ma zapisu, że 21-latek nie może zagrać przeciwko swojemu klubowi, co jest dość powszechne. Jak poinformował Jakub Dyktyński z Widzewa: “Umowa zawiera klauzulę, która umożliwia jego występ pod pewnymi warunkami. Pion sportowy zdecyduje czy z niej skorzystać, dlatego Łukasz pozostaje do dyspozycji trenera” – napisał.
Piłkarzem Lechii Zjawiński został latem 2021 roku. Podpisał wtedy dwuletni kontrakt, co oznacza, że po tym sezonie będzie wolnym piłkarzem. Klub z Gdańska chyba nie wiąże z nim przyszłości.
Wcześniej Zjawiński rozegrał 24 mecze w Stali Mielec i strzelił jednego gola. W Lechii tylko cztery – bez bramki. Jesienią zagrał zresztą przeciwko Widzewowi w Łodzi – wszedł w 88. minucie. Strzelać Zjawiński umie, co udowodnił na wypożyczeniu do Sandecji Nowy Sącz wiosną ubiegłego roku. W czternastu występach w Fortuna 1. Lidze zdobył 9 goli (chociaż 5 z karnych). W łódzkiej drużynie walczy o kontrakt. Czasu ma coraz mniej. Na razie chyba jest zdecydowanie dalej, niż bliżej. Może w Gdańsku wejdzie na boisko i zrobi coś, co przybliży go do pozostania w Widzewie.