Jednym z zimowych wzmocnień Widzewa Łódź został reprezentant Kosowa Lirim Kastrati. Boczny obrońca dołączył do klubu na koniec stycznia, ale nie zagrał w ostatnim sparingu drużyny przed wznowieniem rozgrywek ligowych.
To wzbudziło niepokój wśród kibiców klubu, zwłaszcza że oficjalnie zakontraktowany dzień wcześniej Francuz Noah Diliberto w meczu kontrolnym ze Slovanem Liberec wystąpił (obaj piłkarze dołączyli do trenującego w Turcji Widzewa w tym samym czasie). W przestrzeni publicznej, przede wszystkim w mediach społecznościowych, pojawiło się sporo informacji mówiących, że kolejny raz do Widzewa trafił zawodnik kontuzjowany. Przeczytać można było między innymi, że Kastrati zdolny do gry miałby być dopiero za kilka tygodni.
CZYTAJ TEŻ: To koniec. Liderzy zostaną w ŁKS-ie i Widzewie
Gdy po powrocie zespołu z Turcji Widzew poinformował, że pochodzący z Kosowa obrońca nie przyleciał z zespołem do kraju, spekulacje się nasiliły. Stanowczy odpór postanowili dać im przedstawiciele klubu. Rzecznik klubu Marcin Tarociński na pisał na portalu X, że “Lirim Kastrati jest zdrowy i w poniedziałek weźmie udział w treningu z drużyną, z całą grupą”.
To jednak nie wszystko. Klub zamierza podjąć “kroki w związku z publikowanymi fake-newsami”. Na razie nie wiadomo, co może stać za taką deklaracją, ale wygląda na to, że skala możliwych pomówień w tym temacie musiała mocno dotknąć pracowników klubu. Tak jednoznaczne stanowisko zdaje się też sugerować, że ze zdrowiem Kastratiego jest wszystko w porządku. Pierwsza weryfikacja tego stanu rzeczy nastąpi już podczas najbliższego, poniedziałkowego treningu, kolejna – w następną niedzielę, przy okazji meczu ligowego z Jagiellonią.
NIE PRZEGAP: Michael Ameyaw: Oferta Widzewa była śmieszna
Lirim KastratiMarcin TarocińskiPKO Ekstraklasatransferytransfery WidzewWidzew Łódź