Reprezentacja Polski męczyła się w drugim spotkaniu podczas październikowej przerwy reprezentacyjnej. Ostatecznie biało-czerwoni pod batutą byłego szkoleniowca Widzewa i ŁKS-u zgubili punkty z dużo niżej notowanym rywalem. Polacy zdobyli tylko jedno oczko w starciu z Mołdawią, co i tak jest lepszym wynikiem, niż ten uzyskany w Kiszyniowie, gdy naszą kadrę prowadził jeszcze Fernando Santos. Marne to jednak pocieszenie.
W czwartek Michał Probierz został pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski w XXI wieku, który wygrał spotkanie w swoim debiucie. Biało-czerwoni pod okiem byłego trenera Widzewa i ŁKS-u pokonali na wyjeździe Wyspy Owcze. W niedzielny wieczór zawodnicy z orzełkiem na piersi zmierzyli się z Mołdawią w bardzo istotnym spotkaniu dla układu polskiej grupy.
Kolejne spotkanie w narodowych barwach zaliczyli Patryk Peda i Patryk Dziczek, którzy debiutowali we wspomnianym starciu przed trzema dniami. Swoje drugie spotkanie w wyjściowym składzie reprezentacji zanotował także Bartosz Slisz. W pierwszym składzie nie oglądaliśmy natomiast Matty’ego Casha. Piłkarz z Premier League w ogóle nie pojawił się tego dnia na murawie.
Do przerwy nie wyglądało to optymistycznie, bowiem Polacy przegrywali z Mołdawią od 26. minuty po trafieniu Iona Nicolaescu. Biało-czerwoni dopiero w końcówce pierwszej odsłony narzucili większe tempo, z którym zaczynali mieć problemy Mołdawianie. Po zmianie stron na boisku dominowali już tylko gracze Michała Probierza. Wyrównanie przyszło już w 53. minucie, a jego autorem był Karol Świderski. Polacy fizycznie wyglądali dużo lepiej od rywali, a spora w tym zasługa trenera przygotowania motorycznego, Andrzeja Kasprzaka. Polakom nie udało się jednak wcisnąć jeszcze chociażby jednej bramki, przez co zgubili kolejne punkty w walce o udział w przyszłorocznych mistrzostwach Europy.
Po remisie z Mołdawią Polska zajmuje 3. miejsce w grupie E z 10 punktami na koncie. Na pierwszym miejscu znajduje się Albania z 13 oczkami, a zaraz za nimi Czesi, którzy wygrali z Wyspami Owczymi 1:0 po rzucie karnym. Zarówno Albania, jak Czechy mają do rozegrania jeszcze dwa spotkania. Michałowi Probierzowi i jego podopiecznym został natomiast już tylko jeden mecz, który zostanie rozegrany w listopadzie przeciwko Czechom.
Sytuacja nie jest jeszcze przegrana, ale o bezpośredni awans na turniej w Niemczech będzie szalenie trudno.
CZYTAJ TAKŻE: Udany debiut Probierza. Były trener Widzewa i ŁKS-u przeszedł do historii polskiej piłki