W ŁKS-ie zapowiadano, że zimą drużyna ma zostać wzmocniona, by wiosną powalczyć o awans do ekstraklasy. Chociaż w Łęcznej zespół Jakuba Dziółki tylko zremisował, to warto zwrócić uwagę, że wystąpiło w nim aż czterech nowych zawodników.
Skuteczność transferów można zmierzyć na kilka sposobów. Jednym z nich, najpopularniejszym w trakcie rozgrywek jest to, czy sprowadzeni zawodnicy są w stanie wywalczyć sobie miejsce w kadrze i w wyjściowym składzie. Z czasem, po kilku, kilkunastu meczach można zacząć oceniać, czy dany zawodnik podniósł poziom drużyny. Finalną oceną w polskich realiach jest sprzedaż zawodnika. Jeśli uda się na nim zarobić, to przy takim transferze stawia się duży plus.
Na to, biorąc pod uwagę na zimowe transfery do ŁKS-u, jeszcze za wcześnie, ale już widać, że trener Jakub Dziółka ma pomysł, jak do składu wkomponować piłkarzy, których dostał w zimowym okienku transferowym.
Dwóch z nich, czyli Sebastian Rudol i Koki Hinokio, pojawili się w wyjściowym składzie na mecz z Górnikiem i raczej nie zawiedli. O ile pierwszy w Łęcznej wyglądał jeszcze może na nieco zagubionego, to drugi rozegrał solidny mecz. To dobrze wróży na najbliższą przyszłość.
„Japończyk zaliczył udane wejście do zespołu. Naciskał na rywali, zbierał bezpańskie piłki i pomagał Mokrzyckiemu w zarządzaniu przebiegiem zdarzeń w środkowej strefie boiska” – pisaliśmy zaraz po spotkaniu Górnika z ŁKS-em.
Kolejni dwaj nowi zawodnicy pojawili się na boisku w drugiej połowie. Ich występ również należy ocenić pozytywnie, bo zadanie nie należało do łatwych. W końcu wchodzili na murawę, gdy ŁKS przegrywał 1:2.
Pierwszy z nich, Gustaf Norlin, znalazł się w świetnej sytuacji, którą mógł zamienić na bramkę, ale jego strzał obronił bramkarz. Skuteczniejszy okazał się Marko Mrvaljević, który w debiucie strzelił gola, ustanawiając wynik spotkania na 2:2.
Chociaż celem było zwycięstwo i remis na pewno nie zadowala kibiców ŁKS-u, to na kolejne mecze można patrzeć z optymizmem. Nowi w ŁKS-ie są wartością dodaną już teraz, a z czasem powinni drużynie dawać jeszcze więcej. Kończące się zimowe okienko transferowe może więc być najbardziej udanym w ŁKS-ie od wielu, wielu lat. A może Robert Graf zaskoczy nas jeszcze jakimś transferowym „strzałem w 10”?