– Gdyby ktoś powiedział mi, że przez ostatnie miesiące tyle się u mnie wydarzy, pewnie nazwałbym go szaleńcem. Do ŁKS-u nie trafiłem przez przypadek i czułem, że nie dokończyłem tu jeszcze swojego zadania. Dwa gole w poprzednim sezonie, kontuzja, dziesiąte miejsce w tabeli: to nie tak miało wyglądać i dlatego czułem, że muszę tu wrócić i zrobić dużo więcej. Pierwsze chwile po powrocie były trudne, ale kiedy zobaczyłem kolegów w szatni i to, w jaki sposób mnie przywitali, z każdym dniem było mi coraz łatwiej. Pomogły też rozmowy z trenerem Moskalem, który jasno przedstawił moją sytuację, mówił, że muszę ograć się w rezerwach i cierpliwie czekać na swoją szansę. Wszyscy w klubie byli dla mnie bardzo mili od pierwszego dnia i nie pozostawało mi nic innego, jak tylko ciężko pracować. Te doświadczenia z pewnością sprawiły, że jestem mądrzejszy i silniejszy – podkreślił Jurić.
Wspomniane wywiady w dużej części odbyły się po polsku. Skąd u Juricia tak szybkie postępy w nauce języka, w którym potrafi już teraz dość płynnie się wypowiadać? – To przede wszystkim zasługa moich kolegów z drużyny, z którymi rozmawiam po polsku po każdym treningu. Podziękowania należą się też mojemu menadżerowi Ivanowi Udareviciowi i mojemu przyjacielowi Kacprowi Polakowi, którzy bardzo pomogli mi w nauce. Lubię ten język, nie ma w nim może wielu słów, które byłyby takie same jak w chorwackim, ale jest podobny i to ułatwia naukę. A jak mi ona idzie? Ocenę zostawiam kibicom – powiedział przed meczem z Odrą na antenie ŁKS TV.
Napastnik stanął przed kamerą klubowej telewizji także po meczu w Opolu i ponownie miał powody do radości, bo w 84. minucie spotkania zdobył drugiego już w tym sezonie gola dla ŁKS-u. Jurić nie krył, że była to dla niego wyjątkowa chwila. – Po tym, jak strzeliłem bramkę w meczu z Arką na al. Unii nie mogłem spać i coś czuję, że teraz będę miał to samo. To było świetne uczucie – móc pobiec do kibiców i świętować z nimi bramkę. Jestem bardzo dumny z tego, co się stało. Myślę, że duże znaczenie ma dla nas przygotowanie fizyczne, bo dziś znowu do samej końcówki biegaliśmy i walczyliśmy. Ale jest coś jeszcze – w tym sezonie pokazujemy po prostu wielki charakter i dlatego zajmujemy teraz miejsce w czołówce tabeli. Musimy utrzymać to także w ostatnim meczu przed przerwą zimową – zakończył.