Za Widzewem kolejne dwa mecze kontrolne tej zimy. Wygląda na to, że jest coraz lepiej, ale są też pewne rzeczy, które budzą lekki niepokój.
Od kilku dni piłkarze Widzewa trenują na zgrupowaniu w Turcji. Podsumowaniem pierwszego etapu były dwa sparingi rozegrane w sobotę. Zespół trenera Janusza Niedźwiedzia pokonał ukraiński Liwyj Bereh Kijów 3:2 oraz zremisował z gruzińskim Gareji Sagarejo 2:2. – To były dla nas bardzo dobre gry – podsumował Niedźwiedź.
Nam, kibicom którzy oglądali pierwszy mecz – bo tylko on był transmitowany – mogła podobać się ofensywna gra Widzewa. Widzieliśmy coraz więcej składnych akcji i szybkiego przejścia z defensywny do ofensywy. Gołym okiem widać, że piłka coraz lepiej słucha piłkarzy i leci tam, gdzie ma w zamyśle lecieć. Widzieliśmy to choćby przy golach Pawła Zielińskiego i Przemysława Kity w meczu nr 1.
Trener widział zapewne jeszcze więcej od nas, bo znów próbował różnych ustawień i rozwiązań. Pewnie w drugim sparingu, którego niestety nie mogliśmy już obejrzeć, bo nie było transmisji, najpewniej było tak samo. Do Niedźwiedzia i jego ludzi można mieć zaufanie. Te wszystkie zmiany ustawień mogą się przydać w lidze.
Na pewno fakt, że Widzew nie przegrywa. Wiadomo, że to tylko sparingi, ale zawsze lepiej wygrywać, niż schodzić z boiska pokonanym. A czerwono biało czerwoni mają za sobą bardzo dobry bilans R-Z-Z-Z-Z-R. Dwa mecze kontrolne przegrali na początku okresu przygotowawczego, ale mieli naprawdę bardzo ciężkie nogi, bo nie skupiali się wtedy na samej grze w piłkę, ale na przygotowaniu motorycznym do całej rundy. Z każdym tygodniem było coraz lepiej i wygląda na to, że forma z jesieni wraca. To na pewno bardzo cieszy.
Cieszy też fakt, że szansę gry dostają wszyscy – od bramkarzy po obrońców, pomocników i na napastnikach skończywszy. Nieważne, ile kto ma lat i ile grał w pierwszej rundzie. Nawet młody Kamil Machałek dostaje szanse w ataku i ma okazje do zdobycia goli. Szkoda, że jeszcze mu się nie udało. W każdym razie nikt nie może czuć się pominięty.
Cieszy też forma niektórych zawodników, którzy są po ciężkich przejściach, a dla których wiosna może być przełomowa. To choćby Daniel Villanueva, autor dwóch asyst w meczu z Ukraińcami, Przemysław Kita, który w tym samym spotkaniu strzelił fantastycznego gola, a także Radosław Gołębiowski, który z lewego skrzydła potrafi idealnie dośrodkować. Niedawno „obsłużył” Bartłomieja Pawłowskiego, a teraz w meczu z Gruzinami Daniela Chwałowskiego.
Przy tym ostatnim warto się na chwilę zatrzymać. To już jego drugi gol w okresie przygotowawczym. W sobotę bramkę zdobył też Dawid Owczarek. Może i gole w sparingach nie mają wielkiej wagi, ale zawsze dodają pewności siebie. Gdy szczególnie młody piłkarz strzela bramkę, to jeszcze bardziej czuje się częścią drużyny i czuje, że on też może mieć wpływ na wynik meczu. Owczarek uratował przecież remis Widzewowi w pojedynku z Gareji.
Oczywiście są rzeczy, które mogą martwić. Trener Niedźwiedź jest konsekwentny, jeśli chodzi o styl gry drużyny. Nie ma wybijania „na pałę”. Piłkarze mają wyprowadzać piłkę od własnej bramki. Charakterystyczne jest, że środkowy obrońca podchodzi bardzo blisko bramkarz i tak zaczynają akcję. Oczywiście to czasem spore ryzyko, szczególnie, gdy rywal podchodzi wysoko, zakłada wysoki pressing. Wtedy trzeba być bardzo uważnym. Przyda się dobre wyszkolenie techniczne. I to póki co idzie widzewiakom dobrze.
Ale jednak zdarzają się klopsy przy wyprowadzaniu piłki, gdy Widzew ją przejmuje i chce oddalić grę od swojej bramki. W obu sobotnich meczach Widzew stracił bramki po stratach przed polem karnym. Tego trzeba się wystrzegać i to jest absolutnie do poprawy. Wyjście spod własnej bramki, oddalenie niebezpieczeństwa, musi być lepsze, bo w Fortuna 1. Lidze łodzianie będą mierzyć się z zespołami silniejszymi od tych ze sparingów.
Zawsze martwią urazy i teraz trzech piłkarzy ich nie uniknęło. Adam Dębiński w ogóle w sobotę nie zagrał, a Kristoffer Hansen i Dawid Owczarek musieli zejść przedwcześnie z boiska. Klub informuje, że to nic poważnego, ale jednak niepewność zawsze jest. Kontuzje Tomasza Dejewskiego i Mateusza Michalskiego też miały być drobne, a obu w ogóle nie ma w Turcji. Ale nie ma już co krakać…
Liczyliśmy, że już nie będziemy musieli pisać jeszcze o jednej rzeczy, która może martwić. Wydawało się nawet, że to się udało, bo Widzew podał w relacji ze sparingu z Gruzinami, że gola strzelił Mattia Montini, ale okazało się, że to był błąd. Środkowi napastnicy w drużynie, czyli właśnie Włoch oraz Bartosz Guzdek, pozostają bez bramki w meczach kontrolnych. Nie musi to oznaczać, że w lidze też nie będą strzelać, ale chyba wszyscy czulibyśmy się pewniej, gdyby coś im tam jednak „wpadło”.
Przed Widzewem już tylko jeden sparing – z Ingulcem Petrowe – i będzie to próba generalna przed startem rozgrywek. Może w końcu widzewskie „dziewiątki” się odblokują.