W kolejnym meczu Widzew zagra bez Jordiego Sancheza. Jakie opcje w ataku ma trener Janusz Niedźwiedź?
Hiszpan w czternastu kolejnych meczach, w których zagrał w tym sezonie, wychodził w pierwszym składzie. Na 22. kolejki zabrakło go tylko raz, gdy był kontuzjowany. Z powodu urazu opuścił mecz z Jagiellonią Białystok. Z Jordim jest jednak kłopot, bo chociaż nie można odmówić mu ambicji, to zawodzi skuteczność, a przecież goli przede wszystkim wymaga się od środkowego napastnika. Hiszpan ma ich tylko 5 w tym sezonie. Od pięciu spotkań nie trafił do bramki rywali. Na liczniku bez gola ma już 590 minut.
CZYTAJ TEŻ: Hiszpan z Widzewa sobie odpocznie. Może to i dobrze?
Wiadomo na pewno, że 28-latek nie przełamie się w najbliższej kolejce, bo z Wartą Poznań nie zagra z powodu czterech żółtych kartek. Kto zastąpi go w składzie? Możliwości jest sporo, bo to może być np. zmiana ustawienia, ale najbardziej prawdopodobne wydają się dwie opcje i chyba jedną z nich trener Janusz Niedźwiedź wprowadzi w życie.
Pierwsza, to zmiana jeden do jednego. Na skrzydłach zostaną Ernest Terpiłowski – na prawym, oraz Bartłomiej Pawłowski – na lewym, a w środku od początku wyjdzie Łukasz Zjawiński. To właśnie 21-latek zastąpił Jordiego w jedenastce we wspomnianym wyżej spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Niestety, jak w większości meczów w tym sezonie, Zjawiński zawiódł. Trener ściągnął go w 69 minucie. Przypomnijmy, że wypożyczony z Lechii Gdańsk w tych rozgrywkach nie zdobył ani jednego gola, a na koncie ma 13 występów, z czego sześć w pierwszym składzie.
Największym atutem Zjawińskiego jest w tej chwili wiek. A Widzew znów ma kłopot z minutami młodzieżowców. By nie płacić kary, młodzi piłkarze muszą w sezonie ugrać 3000 minut. W meczu z Jagiellonią, kiedy od początku zagrali Terpiłowski i Zjawiński, Widzew nadrobił brakujące minuty, wypełnił 56 procent wymaganego czasu. Później jednak trener Niedźwiedź znów wystawiał tylko tego pierwszego piłkarza i teraz Widzew znów jest pod kreską. Tym bardziej, że Terpiłowski w meczu z Legią zszedł z boiska już w 59. minucie, a Zjawiński wszedł na nie już przed końcem. Przez to łódzki klub znów jest na minusie. Do odrobienia jest prawie pół godziny. Można by je odrobić w spotkaniu z Wartą. Ale…
Jest jednak ktoś, kto zdecydowanie bardziej zasługuję na grę w pierwszym składzie niż Zjawiński. To oczywiście Kristoffer Normann Hansen. Norweg rzecz jasna nie jest środkowym napastnikiem, chociaż ostatnio strzela gole typowe dla klasycznej „dziewiątki”. To lewoskrzydłowy, czyli gracz na pozycję Bartłomieja Pawłowskiego. Trudno sobie wyobrazić jedenastkę Widzewa bez najlepszego strzelca drużyny. Można go sobie jednak wyobrazić w środku ataku, bo tak już bywało. Obok niego mogliby wyjść Terpiłowski i Normann Hansen.
Norweg zimą miał odejść, bo uznano, że nie będzie wiosną potrzebny, ale okazało się inaczej. Normann Hansen walczył jednak o swoje i wywalczył, na razie wejścia na boisko. Tej wiosny Niedźwiedź wpuszczał go trzy razy: w 76., 69. i 59. minutach. Dwa razy norweski skrzydłowy strzelał gole. Teraz wychodzi, że powinien wejść w 49. minucie, ale to oczywiście żart. Norweg chyba zasłużył na możliwość gry od początku, szczególnie, że zrobiło się miejsce. W tym sezonie w jedenastce nie był ani razu.
To co, Zjawiński, czy Normann Hansen? A może trener Widzewa jeszcze czymś zaskoczy?