Piłkarze ŁKS-u po raz kolejny się nie popisali. Tym razem przegrali na stadionie im. Władysława Króla z GKS-em Tychy. Tak, jak w meczu z Wisłą Płock, łodzianie przegrywali już 0:3 po pół godzinie gry. To bardzo trudny okres dla fanów z Al. Unii Lubelskiej 2 w Łodzi.
Kolejny tydzień i kolejne trudne chwile dla kibiców ŁKS-u. Tym razem ich ulubieńcy przegrali w meczu przyjaźni z GKS-em Tychy 1:3, a po pół godzinie rywalizacji przegrywali już 0:3. Tak samo było w Płocku. Tym razem udało się jednak zdobyć bramkę honorową autorstwa Huseina Balicia.
Wiadomym było, że spotkanie z GKS-em będzie dużym wyzwaniem. Tyszanie są bowiem najlepiej punktującą ekipą w 2025 roku na zapleczu ekstraklasy. Ogólnie w 12 ostatnich meczach podopieczni Artura Skowronka zdobyli aż 33 punkty (na 36 możliwych). Kibice ŁKS-u mieli jednak nadzieję, że gorzej niż w Płocku już nie będzie. No i gorzej nie było, ale lepiej też nie, a to jednak marne pocieszenie.
CZYTAJ TAKŻE: ŁKS nie przestaje się kompromitować [OCENY]
Na konferencji pomeczowej trener Galeano zapowiedział, że drużyna będzie starała się wyjść z tej trudnej sytuacji. Przypomnijmy, że ŁKS przegrał czwarty z ostatnich pięciu spotkań. Ten jeden, w którym uniknął porażki, zakończył się remisem z Pogonią Siedlce, co także należy traktować jak porażkę.
– Niestety, to dla nas kolejny bardzo zły moment. Na początku spotkania mieliśmy okazję do zdobycia gola, ale niedługo po tym sami straciliśmy bramkę i co za tym idzie pewność siebie. Nie pozostaje nam nic innego jak spróbować wyjść z tego trudnego momentu – powiedział krótko po meczu z GKS-em Tychy Ariel Galeano.
Na razie tej poprawy nie widać. Nie widać nawet światełka w tunelu. Końcówka sezonu na pewno nie maluje się w kolorowych barwach.
CZYTAJ TAKŻE: Transferowe pudła ŁKS-u w zimowym oknie