ŁKS w wielkanocny poniedziałek zmierzy się z GKS-em Tychy. Na trybunach zapowiada się na kibicowskie święto, a jak będzie na boisku?
Atmosfera wokół piłkarskiej drużyny ŁKS-u jest fatalna, ale trudno się temu dziwić. Łodzianie mają za sobą serię czterech meczów bez zwycięstwa, a na sześć kolejek przed końcem sezonu 1. ligi zajmują w tabeli 11. miejsce, tracąc 14 punktów do strefy barażowej. W tej sytuacji reszta spotkań do końca bieżących rozgrywek, będzie miała niemal taką wartość sportową, jak mecze towarzyskie. Mimo to najbliższe spotkanie ŁKS-u ma dużą wagę dla kibiców, choć niekoniecznie z racji tego, co będzie się działo na boisku.
PRZECZYTAJ TEŻ: Trener ŁKS: Nie ma żadnych wymówek
“Rycerze Wiosny” zmierzą się z GKS-em Tychy. Fani ŁKS-u od dawna mają dobre relacje z kibicami GKS-u. W związku z tym po raz pierwszy od dawna trybuny stadionu Króla mogą się wypełnić przynajmniej w połowie, czyli w wymiarze dziewięciu tysięcy kibiców. W trwającym sezonie udało się to tylko w starciach z Ruchem Chorzów (1. liga) oraz Legią Warszawa (Puchar Polski). Na ostatnim meczu domowym ŁKS-u frekwencja była wręcz kompromitująca, bowiem rywalizację z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza z trybun obejrzało niespełna 3800 osób. Tym razem ma być zdecydowanie lepiej, co znajduje swoje potwierdzenie w historii. Po raz ostatni, gdy obie drużyny grały z sobą w lutym 2023 roku, na stadionie Króla zasiadło ponad 8,5 tysiąca kibiców.
Jeśli chodzi o boisko, to sytuacja obu drużyna na przestrzeni ostatnich miesięcy zmieniła diametralnie. W październiku zeszłego roku ŁKS wygrał w Tychach 3:0, nie pozostawiając gospodarzom najmniejszych złudzeń, która z drużyn bardziej zasługiwała na zwycięstwo. Zawodnicy GKS-u po tamtym meczu zajmowali dopiero 13. miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem dziesięciu punktów i jednym przewagi nad strefą spadkową. ŁKS natomiast był siódmy, mając dwa razy więcej punktów niż tyszanie.
Wówczas chyba nikt nie przewidziałby, gdzie będą się znajdować obydwie drużyny po 28. serii gier. ŁKS w 16 kolejnych meczach po starciu GKS-em zdobył zaledwie 15 punktów i zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli. Znacznie lepiej w ostatnim czasie radzą sobie tyszanie. Oni od ostatniego spotkania z ŁKS-em zdobyli 34 punkty i do pozycji, dającej prawo gry w barażach brakuje im już tylko pięciu .
Kluczem do tak dobrych występów GKS-u było zaufanie trenerowi Arturowi Skowronkowi. 42-letni szkoleniowiec rozpoczął pracę w Tychach w końcówce sierpnia minionego roku, zastępując Dariusza Banasika. Początki były jednak bardzo trudne. Premierowe zwycięstwo podopieczni Skowronka odnieśli w jego dopiero 12. meczu na ławce trenerskiej. W tym czasie tyszanom zdarzały się występy kompromitujące, jak ligowa klęska 1:5 ze Stalą Rzeszów, czy odpadnięcie z Pucharu Polski po przegranej z trzecioligową Olimpią Grudziądz. Mimo to zarząd wykazał się zaufaniem wobec Skowronka, co przyniosło efekty.
Dlatego wydaje się, że faworytem tej rywalizacji jest GKS Tychy. Ełkaesiacy co prawda będą mieli atut w postaci własnego stadionu, ale to atut raczej czysto teoretyczny – w tym sezonie 1. ligi we własnym domu przegrali połowę spotkań. Poza tym, w ostatnich tygodniach zdecydowanie lepiej na prezentują się tyszanie. Ale kto wie, być może doping własnych fanów podziała na ŁKS na tyle mobilizująco, że zdoła odnieść pierwsze zwycięstwo od ponad miesiąca? Tego dowiemy się niebawem.
ŁKS Łódź – GKS Tychy
Poniedziałek, 21 kwietnia, godzina 17:00
Przewidywane składy
ŁKS: Bobek – Głowacki, Fałowski, Rudol, Dankowski – Kupczak, Wysokiński, Mokrzycki – Młynarczyk, Mrvaljević, Norlin
GKS: Łubik – Dijaković, Budnicki, Tecław – Błachewicz, Makowski, Bieroński, Keiblinger – Dzięgielewski, Śpiączka, Ertlthaler
Obsada sędziowska
Sędzia główny: Łukasz Karski (Słupsk)