ŁKS gra z najgorszą drużyną ekstraklasy w 2024 roku. Łodzianie wygrają i dadzą swoim kibicom trochę radości?
ŁKS zmierzy się na stadionie Króla ze Śląskiem Wrocław. To przedostatni mecz łodzian w ekstraklasie przed własną publicznością. Śląsk jest w tragicznej formie. W tym roku wygrał tylko dwa razy, a do tego jest najgorszym zespołem ekstraklasy w 2024 roku. Przed własną publicznością uległ nawet Ruchowi Chorzów, który, podobnie jak ŁKS, nieuchronnie zmierza ku spadkowi z ligi. Czy “Rycerze Wiosny” to wykorzystają?
Podopieczni Jacka Magiery, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej cudem utrzymali się w ekstraklasie, rok 2023 kończyli na pierwszym miejscu w tabeli z trzypunktową przewagą nad drugą Jagiellonią Białystok. Wrocławianie byli zabójczo wręcz skuteczni i ich cechą charakterystyczną była umiejętność przeprowadzania kontrataków, z którymi nie potrafił sobie poradzić żaden zespół ekstraklasy. Było to widać w trakcie październikowego spotkania z Legią Warszawa, kiedy to Śląsk rozbił legionistów wynikiem 4:0 i wszystkie bramki zdobył właśnie po kontrach. Na wiosnę wrocławska drużyna straciła wszystkie atuty. Podopieczni Jacka Magiery nie są już ani tak skuteczni, ani ich kontrataki nie robią już na nikim takiego wrażenia jak przedtem. Drużyny przeczytały styl gry Śląska i teraz z chęcią pozwalają mu na rozgrywanie ataków pozycyjnych, bo wiedzą, że w tej materii wrocławianie są zdecydowanie słabsi, aniżeli gry z kontry. Widać to także po statystykach – w ośmiu z jedenastu tegorocznych meczów Śląska miał on wyższe posiadanie piłki niż rywal.
A ŁKS będzie chciał ten kryzys Śląska wykorzystać. Mimo że trener Marcin Matysiak jest już pogodzony ze spadkiem (choć cały czas jest możliwe to, żeby łodzianie utrzymali się w lidze), to jednocześnie szkoleniowiec chce, żeby jego zespół godnie się pożegnał z ligą i dał radość fanom, chociażby poprzez pokonanie wrocławian.
– Na pewno czaka nas ciężkie spotkanie. Jak każde dotychczas, które rozgrywaliśmy. Wiadomo, że każda z drużyn ma swoje cele, ale każda ma inne te cele. Drużyna Śląska Wrocław cały czas jest w walce o mistrzostwo Polski, jeżeli chodzi o nasz cel, to jest jeden – wygrać ten mecz i cały czas dawać jeszcze kibicom tą radość, z tego jak się prezentujemy i jak będziemy grali – odważnie zadeklarował trener Łódzkiego Klubu Sportowego.
Niestety – z perspektywy ŁKS-u – ze Śląskiem nie będzie mógł wystąpić Riza Durmisi, który w minionym meczu z Górnikiem Zabrze obejrzał już czwartą żółtą kartkę w tym sezonie. Duńczyk w meczu z zabrzanami zaprezentował się z niezłej strony. Otrzymał od nas za ten występ solidne trzy z plusem. Inna sprawa, że myślami Durmisi wydaje się być już poza ŁKS-em (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). Ale z czysto piłkarskiej strony ostatnio prezentował się całkiem solidnie.
Kandydatów, którzy mogą zastąpić w najbliższym meczu Durmisiego jest dwóch. To powracający po kontuzji Artemijus Tutyskinas i prezentujący się w tym sezonie iście beznadziejnie Piotr Głowacki. Kibice ŁKS-u (zdecydowana ich większość, podobnie jak autor, ma negatywną opinię nt. gry Głowackiego) zapewne życzyliby sobie występu od pierwszej minuty Tutyskinasa, ale to też jest swego rodzaju ryzyko. Litwin co prawda wrócił już po kontuzji i rozegrał pięć meczów z rzędu w drużynie rezerw, w tym trzy od pierwszej do ostatniej minuty. Z tym że pytanie, czy Tutyskinas jest już gotowy na rozegranie pełnego wymiaru gry w ekstraklasie, gdzie wiadomo, że tempo i intensywność są zdecydowanie wyższe niż w drugiej lidze. Z drugiej strony wydaje się to być jedynym słusznym wyjściem. Głowacki wystąpił za kadencji trenera Marcina Matysiaka tylko raz w podstawowym składzie i – co symboliczne – ełkaesiacy przegrali wówczas sromotnie 0:6 z Jagiellonią Białystok. To najwyższa porażka ŁKS-u w tym sezonie. Dlatego naszym zdaniem to Tutyskinas rozpocznie sobotni mecz w pierwszej jedenastce.
Trudno oceniać, która z drużyn okaże się tą zwycięską w sobotę na stadionie Króla. Co prawda Śląsk ma w ostatnim czasie naprawdę spore problemy, ale z drugiej strony nadal w swych szeregach posiada on m.in. Erika Exposito, aktualnego lidera klasyfikacji strzelców Ekstraklasy, z dorobkiem siedemnastu goli na koncie. Do tego wrocławianie nadal punktują najlepiej w meczach wyjazdowych spośród wszystkich zespołów ligi. Ale ŁKS z pewnością zrobi wszystko, żeby wygrać i wyrzucić Śląska z gry o mistrzostwo Polski.
Przewidywane składy
ŁKS: Bobek – Tutyskinas, Mammadov, Gulen, Dankowski – Hoti, Ramirez, Mokrzycki – Balić, Janczukowicz, Tejan
Absencje: Durmisi (kartki)
Śląsk: Leszczyński – Macenko, Petrow, Bejger, Janasik – Leiva, Schwarz, Pokorny, Samiec – Talar – Exposito, Klimala Absencje: Petkov (kartki), Głogowski i Poprawa (kontuzje)
Obsada sędziowska
Sędzia główny: Karol Arys (Szczecin)
Sędziowie asystenci: Marek Arys i Marcin Janawa
Sędzia techniczny: Paweł Horażniecki
VAR: Paweł Raczkowski i Arkadiusz Kamil Wójcik
ŁKS Łódź – Śląsk Wrocław
4 maja, sobota, godzina 15:00.
Bilety dostępne na stronie internetowej i w kasach obok stadionu.