– Musimy szukać takich rozwiązań, na które będzie nas stać i nas zadowolą – powiedział Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u
ŁKS na razie zrobił jeden transfer. Ogłosił pozyskanie Jakuba Letniowskiego, który kontrakt z beniaminkiem podpisał już zimą. Na razie szału nie ma, a do rozgrywek ekstraklasy tylko, albo aż miesiąc.
W przestrzeni medialnej pojawiają się kolejne nazwiska. Spekuluje się o Luisie Fernandezie, Mateuszu Musiałowskim, Marcinie Flisie, Wojciechu Golli, Mikkelu Kirkeskovie.
– Interesuje nas jakość. Kilka rozmów z polskimi zawodnikami z polski skończyło się fiaskiem, bo nie mogliśmy sprostać ich wymaganiom finansowym. Musimy szukać takich rozwiązań, na które będzie nas stać i nas zadowolą – powiedział Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u w rozmowie z klubową telewizją.
Czytaj także: Będzie transfer Mokrzyckiego do ŁKS-u?
Rozmowy o transferach trwają, ale jak przyznaje szef pionu sportowego ŁKS-u, nie dla wszystkich piłkarzy beniaminek jest pierwszym wyborem.
– To, że na ten moment jest cisza i spokój, to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Rozumiem, że niektórzy są zniecierpliwieni i oczekują rezultatów, ale musimy pamiętać w jakim miejsc jesteśmy – wyjaśnił Dziedzic.
Płockie media na początku tygodnia informowały, że Michał Mokrzycki, o którego zabiega ŁKS jest bliski przenosin do Ruchu Chorzów. Dziedzic zdementował tę informację
– Nie udało się uzyskać zapisu o prawie do pierwokupu po wypożyczeniu. Negocjacje nie są łatwe. Każdy ma swoje racje. Stanowisko Michała jest jasne. Chciałby grać w ŁKS-ie.