ŁKS świetnie rozpoczął mecz w Krakowie. Łodzianie prowadzili 1:0, ale im dalej w las, tym więcej do powiedzenia miała Wisła. Gospodarzom udało się odwrócić losy spotkania i wygrać z podopiecznymi Jakuba Dziółki. Dla ŁKS-u to czwarty mecz z rzędu bez zwycięstwa w Betclic 1. Lidze.
ŁKS Łódź potrzebował zwycięstwa na trudnym terenie, jakim jest stadion przy Reymonta w Krakowie. Łodzianie przed meczem z Wisłą byli jeszcze bez zwycięstwa w listopadzie. Łodzianie przegrali z Ruchem Chorzów i dwukrotnie zremisowali. Najpierw z Polonią, później ze Zniczem.
Fani Wisły z kolei nie mieli na co narzekać. Drużyna ze stolicy Małopolski nie przegrała od 22 października. Od tamtej pory wiślacy zanotowali trzy zwycięstwa i dwa remisy. Ostatnie poczynania obydwu zespołów wskazywały więc na Wisłę.
CZYTAJ TAKŻE: Udany koniec roku dla rezerw ŁKS-u
ŁKS zaczął ten mecz bez strachu. Już w 3. minucie przed świetną szansą stanął Michał Mokrzycki po podaniu Głowackiego. Pomocnik gości trafił jednak wprost w Letkiewicza. Fani ŁKS-u mieli czego żałować, ale na rehabilitację swoich ulubieńców nie czekali długo. W 11. minucie łodzianie mieli rzut rożny, po którym do siatki trafił Levent Gülen. Bardzo dobre zachowanie Szwajcara, któremu piłkę zgrał Stefan Feiertag i ŁKS prowadził w Krakowie 1:0.
Po upływie dwóch kwadransów Wisła zaczęła naciskać. Najpierw defensorzy z Łodzi nie upilnowali Zwolińskiego, który doszedł do strzału głową, ale ten był zbyt słaby, by pokonać Aleksandra Bobka. Dwie minuty później Igbekeme miał dużo miejsca przed polem karnym, a jego precyzyjny minął okienko bramki Bobka w bardzo niewielkiej odległości. Minutę później przed szansą stanął Rodado. Hiszpański snajper, tak jak kilka minut wcześniej Zwoliński, przegrał pojedynek z Bobkiem. Było jednak coraz groźniej w polu karnym ŁKS-u. Do przerwy łodzianom udało się jednak zachować czyste konto przy Reymonta.
Po zmianie stron ŁKS wyszedł wyżej do Wisły. Nie chciał już czekać i przyjmować gospodarzy we własnym polu karnym. Prawie wykorzystała to Wisła, której kontratak mógł być zabójczy, ale Baena zespuł akcję, żeby wcześnie wybiegając na pozycję. Jego gol nie został uznany. Parę minut później łodzianie stanęli przed szansą na podwyższenie wyniku. Pirulo mógł szukać podania do jednego z dwóch kolegów, ale zdecydował się na indywidualną akcję, ale jego strzał obronił Letkiewicz. Ta akcja zemściła się bardzo szybko. W 61. minucie do piłkę do siatki, po małym zamieszaniu, wepchnął Łukasz Zwoliński.
Po stracie bramki ŁKS skupił się głównie na obronie jednego punktu, który miał w garści. Wisła natomiast dążyła do zwycięstwa, cały czas przebywając w okolicy bramki strzeżonej przez Aleksandra Bobka. Wisła napierała coraz mocniej i w końcu łódzka defensywa pękła. W 90. minucie Duda dośrodkował w pole karne, a tam czyhał Łukasz Zwoliński, który skompletował dublet i zapewnił komplet punktów Wiśle Kraków.
Wisła Kraków 2:1 ŁKS Łódź
0:1 – Levent Gülen 11′
1:1 – Łukasz Zwoliński 61′
2:1 – Łukasz Zwoliński 90′
Wisła: Letkiewicz – Jaroch, Uryga, Kutwa, Mikulec – Carbo Bellapart, Igbekeme (Duda 46′), Baena (Alfaro 72′), Kiss (Kiakos 81′) – Rodado (Duarte 81′), Zwoliński
ŁKS: Bobek – Dankowski, Gülen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki, Pirulo – Młynarczyk (Zając 64′), Arasa, Feiertag
CZYTAJ TAKŻE: Trener ŁKS-u: „Pirulo nie jest przyczyną braku zwycięstw ŁKS-u”