-Z wielką przyjemnością odebrałem telefon z propozycją ponownej współpracy. Prezes Salski nie musiał mnie w żaden sposób przekonywać do powrotu. Wszystko odbyło się szybko, sprawnie i bez jakichś dłuższych negocjacji. Musimy pamiętać o tym, jaka jest sytuacja klubu. Ja też nie wiem do końca, co się jeszcze wydarzy, czy ktoś nie odejdzie z drużyny, czy ktoś do niej przyjdzie. To nie jest łatwy moment dla ŁKS-u, na pewno zupełnie inny od tego, w którym przychodziłem cztery lata temu. Mnie to jednak w żadnym wypadku nie zniechęca. Wręcz przeciwnie, już wczoraj, kiedy jechałem do Łodzi na mecz Ukraina-Armenia po prostu cieszyłem się, że tu wracam. Nawet w radiu leciały piosenki, które przypominały mi czas spędzony w ŁKS-ie!– nie krył uśmiechu Moskal podczas sobotniego briefingu prasowego.
Nowy trener klubu z al. Unii opowiadał o swoim pomyśle na zespół – Zrobimy wszystko, żeby dobrze grać w piłkę, tak, jak wyglądało to, kiedy ostatnio tu pracowałem. Nie będę jednak niczego obiecywać, byłbym nieodpowiedzialny i niepoważny, gdybym powiedział, że na 100% zrobimy awans teraz, czy w następnym sezonie. Nie boję się presji czy zderzenia z oczekiwaniami kibiców. Gdybym się bał, to by mnie tutaj nie było. Mam swój pomysł na tę drużynę. Jest on może nieco zmodyfikowany w stosunku do tego, jak wcześniej wyglądał mój ŁKS, ale wierzę w to, że zda egzamin. Taktyka jest w nim sprawą wtórną: nie ma dla mnie naprawdę żadnego znaczenia, czy to będzie 4-3-3, 4-2-3-1, czy 4-5-1. Dziś mogę powiedzieć jedynie, że na tę chwilę nie planuję gry w systemie z trójką środkowych obrońców i myślę, że pod tym względem zgadzamy się z dyrektorem Dziedzicem – powiedział trener biało-czerwono-białych.
Moskal został też zapytany o pamiętną wypowiedź prezesa Salskiego, który w trakcie ekstraklasowego sezonu najpierw przekonywał, że w ŁKS-ie nie ma tematu zmiany trenera i, że jeśli klub z al. Unii spadnie nawet z ligi, to wróci do niej z Moskalem, a następnie zmienił Moskala na Wojciecha Stawowego. -Pamiętam te słowa i myślę, że były bardzo, bardzo bliskie prawdy. Moim zdaniem nie doszłoby do tamtego rozstania, gdyby nie pandemia. Wtedy byłyby regularnie rozgrywane mecze, zajmowalibyśmy się przygotowaniami do kolejnego spotkania, tym, co zmienić, co poprawić. A tak, nie było ligi, zajmowaliśmy się czym innym i uznaliśmy, że w tamtym momencie takie rozwiązanie było najlepsze. Nie czułem absolutnie żadnego żalu do prezesa Salskiego, rozstaliśmy się bardzo fair – podkreślił Moskal.