Sprawdziliśmy, co słychać u piłkarzy, którzy zimą opuścili Widzew. Paweł Tomczyk wciąż nie strzela goli, a Abdul Aziz Tetteh pracuje z trenerem personalnym z Brazylii.
Po jesiennej części rozgrywek sztab trenerski Widzewa zdecydował o rezygnacji z pięciu piłkarzy z kadry. Filip Becht, Michał Grudniewski, Patryk Mucha, Abdul Aziz Tetteh i Paweł Tomczyk mimo ważnych kontraktów dostali zgodę na szukanie nowych klubów. Gdy wrócili po urlopach do Łodzi (oprócz Ghańczyka, który nie wrócił nigdy) trenowali z rezerwami.
Z tej listy możemy usunąć już Muchę, który decyzją pionu sportowego wrócił do pierwszej drużyny i zagrał nawet w piątkowym meczu ze Stomilem Olsztyn.
CZYTAJ TEŻ. Daniel Tanżyna wypada Widzewowi do końca sezonu
W klubie wciąż jest Michał Grudniewski, który ma kontrakt aż do końca czerwca przyszłego roku. Jego menager szukał mu klubu, ale się nie udało. Portal Interia pisał o zainteresowaniu Stomilu, ale propozycja klubu z Olsztyna miała nie być satysfakcjonująca pod względem finansowym. W Widzewie piłkarz ma naprawdę dobrą umowę (portal pisze o 18 tysiącach złotych), więc nie jest tak łatwo z tego zrezygnować, by grać regularnie, ale zarabiać np. o połowę mniej. Dlatego Grudniewski ugrzązł w czwartoligowych rezerwach. – W poprzednim sezonie w Widzewie byli z Michała bardzo zadowoleni, czego efektem był nowy kontrakt i podwyżka – powiedział Interii Ireneusz Hurwicz, menager piłkarza. – On jak grał, to właściwie nie przegrywał pojedynków. Próbowałem mu znaleźć drużynę z czołówki pierwszej ligi, bo Michał też ma ambicje. Zimą nie jest to jednak takie łatwe.
Czasem jednak przegrywał, np. w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała…
Ambitnie do tematu podszedł Becht. Wychowanek Widzewa przeniósł się pod koniec stycznia do drugoligowego Hutnika Kraków. Jeśli będzie się tam dobrze spisywał, to wciąż ma szansę wrócić do Serca Łodzi. Klub zagwarantował sobie bowiem prawo pierwszeństwa w wykupie 20-latka w kolejnym letnim oraz zimowym okienku transferowym.
Za Hutnikiem, który stara się utrzymać w eWinner 2. Lidze, chociaż wydaje się to być arcytrudne, jeden mecz na wiosnę. Spotkanie z GKS-em Bełchatów zostało odwołane z powodu upadku klubu rywala. W przegranym meczu z Motorem Lublin Becht wszedł w 68. minucie, więc na razie walczy o miejsce w składzie. Ale trzymamy kciuki, jak za każdego wychowanka łódzkich klubów.
Wyzwanie podjął też Paweł Tomczyk. Do końca sezonu 23-letni napastnik mógłby pobiegać po czwartoligowych boiskach i pobierać pensję, ale zdecydował się ruszyć na podbój świata. Tomczyk zmienił zimą menagera – teraz reprezentują go byli piłkarze m.in. ŁKS-u Mariusz Mowlik i Adrian Woźniczka z agencji 11-Football Players. Wysłali go aż do Rumunii do beniaminka najwyższej ligi (Liga 1) SC Mioveni.
CZYTAJ TEŻ. W ofensywie Widzewa aż za ciasno, a w defensywie… bieda
Były piłkarz łódzkiej drużyny ma już za sobą pięć występów w nowym klubie. Trochę złośliwie można napisać, że zachowuje formę strzelecką z Widzewa, bo na razie gola nie zdobył. Tylko raz był w pierwszym składzie, a czterokrotnie wchodził na boisko z ławki. Jeden mecz na niej przesiedział.
Liga rumuńska zakończyła sezon zasadniczy i teraz w podziale na dwie grupy będzie rywalizować w play-off. Drużyny z miejsc 1-6 zagrają o mistrzostwo i puchary, a 7-14 o utrzymanie. Zespół Tomczyka jest w tej drugiej grupie, bo zasadniczą część rozgrywek zakończyła na 13. miejscu. Walka zacznie się od niedzieli.
Nie wiadomo, co dalej z Tettehem, który miesiąc temu rozstał się z Widzewem. Ghańczyk to największy niewypał transferowy klubu ostatnich lat. Miesiąc temu działaczom udało się rozwiązać z nim mający obowiązywać do końca czerwca kontrakt. Tetteh cały czas przebywa w Turcji, gdzie grał przed przyjazdem do Łodzi. Jak wynika z jego relacji w mediach społecznościowych, wziął się poważnie do pracy i pracuje nad formą fizyczną pod okiem trenera personalnego Brazylijczyka Heldera Fernandesa. Może jeszcze Ghańczyk znajdzie klub i wróci na swój poziom sprzed lat?
Zimą z Widzewem rozstał się też Marcel Pięczek, który jednak jesienią grał na zasadzie wypożyczenia w Puszczy Niepołomice. Zimą przeszedł tam na stałe, podpisał umowę do 2024 roku. Wychowanek Widzewa zagrał w dwóch wiosennych meczach. Z Resovią wystąpił od 63. minuty, a z Miedzią już od początku do 66. minuty. Pojedynek z ŁKS-em przesiedział już na ławce.
Zimą z wypożyczenia z Sandecji Nowy Sącz do Widzewa wrócił też Robert Prochownik. Szukał dla siebie nowej drużyny, ale ostatecznie wylądował w rezerwach łódzkiego klubu. W sparingach 19-latek strzela gole, ale nie ma szans na powrót do pierwszej drużyny. – Mamy w kadrze młodzieżowców Terpiłowskiego, Guzdka, Gołębiowskiego i Karaska, więc na tę chwilę nie widzimy takiej możliwości – mówił niedawno trener Janusz Niedźwiedź.