Stare piłkarskie powiedzenie mówi, że drużynę buduje się od tyłu i w Widzewie poszli tym śladem. Latem przebudowano defensywę – odeszło trzech środkowych obrońców i przyszło trzech nowych. Z „starej gwardii” zostali Patryk Stępiński i Martin Kreuzriegler, którzy będą rywalizować o grę z Bożidarem Czorbadżijskim, Serafinem Szotą i Mateuszem Żyro.
Obrona jest oczywiście bardzo ważna, ale w piłce chodzi przede wszystkim o zdobywanie goli. W poprzednim sezonie bramki dla Widzewa strzeliło aż 23 piłkarzy i to było znakomite osiągnięcie, ale od dawna w klubie marzą o superstrzelcu. Napastniku, mitycznej „dziewiątce”, która będzie strzelać jak na zawołanie. Rzeczywiście przydałby się ktoś, kto zdobędzie w sezonie przynajmniej kilkanaście goli. Przy al. Piłsudskiego 138 czekają na to od sezonu 2019/2020, kiedy jeszcze w 2. lidze 21 trafień zaliczył Marcin Robak. Później już było znacznie gorzej. W ubiegłym sezonie najlepsi strzelcy – Bartosz Guzdek i Bartłomiej Pawłowski zdobyli tylko po 6 bramek.
W tej chwili w kadrze jest tylko dwóch nominalnych napastników – Mattia Montini i Jordi Sanchez. Czy to nie za mało? – Jest jeszcze Bartek Pawłowski, który w okresie przygotowawczym grał jako skrzydłowy i jako napastnik. Mamy tę trójkę i ona będzie rywalizować o miejsce w składzie – twierdzi Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa.
Na tej liście nie ma już oczywiście Bartosza Guzdka, który został wypożyczony do Odry Opole. – Przyszedł Jordi i szanse gry dla Bartka byłyby bardzo małe. A w tak młodym wieku on musi przede wszystkim grać. W Odrze będzie miał możliwość regularnej gry. Musi strzelać gole, osiągnąć poziom pierwszoligowy – tłumaczy trener Widzewa i podaje przykład Filipa Szymczaka, 20-letniego napastnika, który grał regularnie w Fortuna 1. Lidze dla GKS-u Katowice i strzelił w sezonie 11 goli. Zaowocowało to wypożyczeniem do mistrza Polski Lecha Poznań. Młody piłkarz zagrał w Superpucharze Polski i obu meczach Lecha Quarabagiem Agdam w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Jordi Sanchez, Mattia Montini i Bartłomiej Pawłowski to więc trójka środkowych napastników Widzewa na start PKO Ekstraklasy. Włoch w klubie jest od roku i nie pokazał na razie zbyt wiele. Więcej było mówienia o jego złym przygotowaniu, kontuzjach i słabej formie. Zaczął się właśnie drugi, ostatni rok jego kontraktu. Jeśli nie „odpali” teraz, to trzeba się będzie żegnać, być może wcześniej, niż dopiero po sezonie.
Walory Pawłowskiego znamy. Jako „dziewiątka” nie zawiódł wiosną, wręcz spisał się znakomicie, bo strzelał bardzo ważne gole. W PKO Ekstraklasie Widzew pewnie często będzie grał z kontry, więc 29-latek chyba bardziej przydałby się jako skrzydłowy do szybkich ataków. W tym jest lepszy, niż w grze jako najbardziej wysunięty gracz drużyny. Nie jest jednak wykluczone, że nawet zacznie ligę jako „dziewiątka”, bo Niedźwiedź chyba do niego ma największe zaufanie. Na pewno większe, niż do Montiniego.
Tak byśmy obstawiali, gdyby nie fakt, że Widzew latem ściągnął środkowego napastnika. Skoro zrobił taki ruch, to chyba nie po to, by siedział na ławce. CV Jordiego Sancheza nie jest imponujące, bo nie strzelał wielu goli właściwie przez całą karierę. W ostatnim sezonie w trzecioligowym Albacete Balompie w 36 meczach zdobył 6 bramek. Wielu piłkarzy z niższych lig z Hiszpanii robiło jednak w Polsce kariery, więc nie można wykluczyć, że Sanchez „odpali”. Na jego niekorzyść na razie działa fakt, że do czerwono-biało-czerwonych dołączył stosunkowo późno. – Mamy trójkę napastników. Jordi jest w trudniejszej sytuacji, bo przyszedł do nas raptem tydzień temu. Ale wygląda na tyle dobrze, że myślę, że będziemy mogli na niego liczyć już od pierwszego meczu. Pokazał się z dobrej strony w spotkaniu ze Stalą Rzeszów – przyznaje trener Widzewa.
CZYTAJ TEŻ: Lider Widzewa nie jest jeszcze gotowy
Pytany o słabe liczby Hiszpana Niedźwiedź odpowiedział: – Oczywiście okaże się, czy będzie wzmocnieniem. Szukaliśmy szybkiego napastnika, który dobrze atakuje przestrzenie za plecami obrońców, takiego, który inicjuje pressing – bo chcemy go zakładać – ale też takiego, który będzie wypracowywał okazje kolegom i sam był skuteczny. Szukaliśmy piłkarza mocnego fizycznie, dobrego w powietrzu. Jordi ma te cechy. Liczby na razie tego nie pokazują, ale wierzymy, że będzie realnym wzmocnieniem drużyny.
I nam pozostaje w to wierzyć. Widzew ma dwie typowe, wysokie i silne “dziewiątki”. Oby nie okazało się jednak, że jak trwoga, to do Pawłowskiego…