Widzew uczcił 601. urodziny Łodzi pokonując Lecha Poznań. Kilkanaście tysięcy kibiców dostało wspaniałe show.
Po remisie na inaugurację sezonu 2024/2025 w Mielcu był sporo niedosyt. Widzew powinien bowiem ze Stalą wygrać, bo ma lepszych piłkarzy i lepszą drużynę od niej. Niestety trzeba było cieszyć się z wyjazdowego punktu i liczyć na to, że zespół odbije sobie to w Sercu Łodzi.
Jeszcze przed pierwszym meczem nowych rozgrywek trener Daniel Myśliwiec mówił, co chciałby, żeby w tych się zmieniło. Chciałby, aby jego zespół częściej wygrywał mecze, w których jest faworytem. W poprzednich rozgrywkach potrafił zwyciężać np. z Legią Warszawa czy Lechem Poznań, a tracić punkty w pojedynkach ze średniakami.
CZYTAJ TEŻ: Niespodziewany bohater Widzewa
Diagnoza była prowidłowa. Znów się to wydarzyło, więc trzeba dalej starać się, by to zmienić. W meczach z czołowymi drużynami, szczególnie w Sercu Łodzi, w zespole, w piłkarzach, wyzwala się jakaś dodatkowa energia, bo zasuwają aż miło od pierwszej minuty i robią wszystko, by wygrać. W meczach ze słabszymi zespołami ich ruchy są jakby wolniejsze. Ale z drugiej strony, to chyba normalne…
Tym razem w składzie było dwóch nowych zawodników. Do Samuela Kozlovskiego, który oczywiście zagrał po lewej stronie obrony, dołączył Jakub Łukowski, który zaliczył wejście smoka w Mielcu. Inni nowi byli na ławce albo na trybunach jak Said Hamulić. Wielu kibiców spodziewało się Bośniaka w meczowej kadrze, ale widać było na to za wcześnie. Zapewne z dwóch powodów. Po pierwsze piłkarz na pewno ma duże zaległości treningowe. Po drugie inni piłkarze są w drużynie dłużej, ciężko pracowali, by zasłużyć na szanse. I pewnie także dlatego Myśliwiec nie chciał wystawiać Hamulicia przed szereg. Chociaż w końcu będzie musiał, bo to gracz o statusie gwiazdy. A to tego słabo idzie widzewskim napastnikom. Ten pierwszy – Imad Rondić, znów się bardzo napracował, ale zawsze będzie oceniany za strzelanie goli. A tych brak.
Mecz z Lechem to dwie różne połowy. W pierwszej Widzew miał inicjatywę i atakował raz po raz. Drużyna nie zamierzała się zatrzymać nawet wtedy, gdy prowadziła już 2:0. Lech też miał swoje szanse, bardzo dobrze spisywał się Rafał Gikiewicz, a Widzewowi pomogło też szczęście.
Po przerwie gospodarze oddali inicjatywę rywalom i szczęśliwie udało im się utrzymać prowadzenie do końca. Nie można jednak stwierdzić, że Widzew szczęśliwie zwyciężył. Na pewno nie. On na tą wygraną zapracował, a szczęście sprzyja lepszym. Trzeba też zauważyć, że widzewiacy przebiegli 6 kilometrów więcej do lechitów. Także więc wybiegali to zwycięstwo. “Charakter, serce i jakość” – napisał na portalu X Zbigniew Boniek.
Trzeba też wspomnieć o wspaniałej atmosferze w Sercu Łodzi (wzajemne wyzwiska pomijamy, bo są zawsze, gdy na stadionie są kibice wrogich klubów). Fani Widzewa dołączyli do piłkarzy i zrobili wielkie show. Serce Łodzi biło ze zdwojoną siłą. Emocje sięgały zenitu. Niedaleko, bo w Monopolis, w centrum miasta i w Manufakturze, łodzianie świętowali urodziny miasta. Przy al. Piłsudskiego 138 kilkanaście tysięcy ludzi miało święto Łodzi, Widzewa i piłki nożnej. Możliwe, że tu zabawa tego wieczora była najlepsza.
Autorem tekstu jest Łukasz Kowalczyk