Nasze stanowisko jako prezydium Kolegium Sędziów PZPN jest jasne – sędzia Damian Kos popełnił błąd. Źle ocenił sytuację – twierdzi Tomasz Mikulski, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN-u.
Nie milką echa środowego meczu Widzewa z Wisłą Kraków w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. Przy wyniku 1:0 dla Widzewa sędzia Damian Kos uznał gola dla Wisły, którego krakowianie zdobyli w 19. minucie doliczonego czasu gry. Gdy Angle Rodado strzelał na bramkę, na spalonym był Igo Łasicki. W dodatku wiślak pchnął Mateusza Żyrę, który stał na linii lotu piłki i mógł ją wybić.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew składa protest. Wisła nie traktuje tego poważnie
Gola uznano, a w dogrywce Wisła strzeliła kolejnego i awansowała do półfinału rozgrywek. Eksperci nie mają wątpliwości, że arbiter popełnił błąd. Widzew złożył oficjalny protest i domaga się powtórzenia meczu.
Teraz głos w tej sprawie zabrał Tomasz Mikulski. Szef polskich sędziów udzielił wywiadu portalowi Weszło. – Nasze stanowisko jako prezydium Kolegium Sędziów PZPN jest jasne – sędzia Damian Kos popełnił błąd. Źle ocenił sytuację. Nie będziemy szukać usprawiedliwień. Chociaż z całą pewnością obecność kamery zabramkowej byłaby bardzo pomocna. Niemniej, na podstawie materiału wideo, który był w czasie meczu, stwierdzam, że należało podjąć inną decyzję. Taką było anulowanie bramki – powiedział stanowczo.
Dziennikarz portalu zapytał, czy decydujący był spalony, czy pchnięcie piłkarza Widzewa. Mikulski stwierdził, że decydująca była pozycja spalona. – Zawodnik będący na pozycji spalonej w sposób ewidentny przeszkadzał przeciwnikowi. Tym samym ograniczył mu szanse i możliwość odbicia piłki, lecącej do bramki. Kryteria przeszkadzania były spełnione. Tak przedstawiliśmy to sędziom na naszych czwartkowych warsztatach. Mieliśmy pełną zgodność ze wszystkimi arbitrami. Nie było dyskusji. Błąd i tyle – uważa.
Mikulski zdradził też, że zdaniem sędziów VAR – Daniela Stefańskiego i Marcina Borkowskiego – był spalony i zarekomendowali Kosowi, by obejrzał tę sytuację na monitorze.
– To była bardzo niewdzięczna decyzja. Niestety sędzia główny nie podjął dobrej. Myślę, że trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie opinii publicznej: tak, to był błąd. Dlatego też bez oporów i dość wyjątkowo tak „na gorąco” zgodziłem się udzielić tej wypowiedzi – zakończył Mikulski.