Szybkie podsumowanie meczu z Chrobrym Głogów i jedziemy dalej. W środę Widzew zagra z Arką Gdynia.
W niedzielę Widzew pokonał na swoim stadionie z Chrobrym Głogów. To było trzecie z rzędu zwycięstwo w nowym sezonie. To nie był łatwy mecz, ale – co najważniejsze – znów zwycięski. Trener Janusz Niedźwiedź tradycyjnie ocenił występ swoich piłkarzy w klubowym radiu. Jak się okazuje, ze swoimi asystentami był już po analizie meczu.
– W pierwszych 20 minutach było naprawdę nieźle. Mieliśmy jedną sytuację, potem zdobyliśmy bramkę. Ale potem była sekwencja zdarzeń na naszej połowie: rzut rożny, rzut z autu, potem znów rożny rywali. Nie mogliśmy utrzymać piłki na połowie przeciwnika, Chrobry nas zepchnął. Nic z tego nie wynikało, ale mieli przewagę. Cofnęliśmy się za głęboko i trwało to za długo – ocenił. – Piłkę odzyskaliśmy w 40 minucie i stworzyliśmy sytuację, bo strzał Dominika Kuna był bardzo groźny.
Trener wspomniał, że nie będzie czasu na dłuższą analizę meczu z piłkarzami, bo w środę już kolejny mecz. – Na odprawie dostaną od nas skondensowaną informację. Musimy im już też pokazać, jak gra Arka. Bo mecz Chrobrym to już historia. Nie możemy już nim żyć. Jedziemy do przodu – mówi.
Okazje bramkowe, o której wcześniej wspomniał Niedźwiedź miał m.in. Paweł Tomczyk, który minął już bramkarza, ale nie trafił w bramkę. – Musimy kończyć takie sytuacje, tak samo, jak w na początku drugiej połowy [Karola Danielaka]. Gdybyśmy na początku zdobyli drugą bramkę, to byśmy wbili gwoździa. Taki gol zaraz po wyjściu na boisku często dodaje animuszu. Rywale wyszli naładowani, ruszyli agresywnie i taka bramka zdecydowanie mogła podciąć im skrzydła – mówi trener Widzewa.
CZYTAJ TAKŻE: Oceny piłkarzy Widzewa w meczu z Chrobrym
Ostatecznie gola nr 2 łodzianie zdobyli już w doliczonym czasie gry. Na 2:0 trafił Bartosz Guzdek, 19-letni rezerwowy. – Cieszy to, że ruszyliśmy do przodu z jedną, drugą akcją i ta jedna zakończyła się bramką. To był dobry odbiór Julka Letniowskiego i uruchomienie Dominika Kuna, który wyłożył piłkę Bartkowi. Kluczowe było to, że Dominik wszedł do środka, skupił uwagę dwóch obrońców i uwolnił Bartka. Ta bramka wyjątkowo mnie ucieszyła. To była eksplozja radości, bo gola strzelił młody zawodnik i nie było to przypadkowe. Wyglądał w treningu naprawdę dobrze i dał powody, by go wpuścić na boisko. Oby tak dalej – ocenia trener.
Wracając do Tomczyka, to niestety napastnik nr 1 Widzewa cały czas jest nieskuteczny. Niedźwiedź zaznacza jednak, że ma do niego zaufanie. – Oczywiście zawsze jest tak, że napastnika rozlicza się z bramek i musi je zdobywać. To utrzymuje napastnika na powierzchni. Ale ma też zadania, z których musi się wywiązywać. To m.in. pressing, utrzymanie piłki. Ale sytuacje, do których dochodzimy muszą być zamieniane na bramki, wszyscy to wiedzą. Wierzymy w Pawła, wierzy w niego zespół – zapewnia trener, chociaż wspomniał też o tym, że w kadrze jest dwóch napastników.
O ewentualnych zmianach w składzie Niedźwiedź też wspominał, bo powinniśmy się ich już spodziewać zważywszy na to, że w ciągu siedmiu dni meczów będą aż trzy. W sobotę u siebie Widzew podejmie Stomil Olsztyn. Trener zdradził, że już teraz bliski gry byli np. Abdul Aziz Tetteh i Fabio Nunes. – Zmiany w najbliższym czasie mogą nastąpić – zapowiada szkoleniowiec.
Na szczęście po meczu z Chrobrym nie ma poważniejszych urazów. Tomasz Dejewski jest lekko poobijany. Kilka dni trzeba jeszcze poczekać na powrót Michała Grudniewskiego, który opuścił niedzielny mecz.
Teraz oczywiście najważniejsza jest Arka, z którą łodzianie zagrają w środę o 20.30. – Gra w takim samym ustawieniu jak my, czyli trójką stoperów, dwójką wahadłowych, dwójką środkowych obrońców i trójką z przodu. Czego się obawiać? Nie lubię tego słowa. Po prostu musimy uważać np. na ataki bocznymi sektorami. Arka ma dobrą organizację gry. To zespół, który był krok od awansu w poprzednim sezonie. W tym roku, obok ŁKS-u, jest jednym z głównych faworytów. To zespół, który ma sporo jakości – kończy Niedźwiedź.