Widzew Łódź jedzie do Kielc na starcie z Koroną. Stawka wysoka, bo jest nią awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Co przed tym meczem powiedział trener Daniel Myśliwiec?
Po sobotniej porażce z Rakowem, widzewiacy chcą się zrehabilitować. Przegrana z “Medalikami” to jedno, ale jej okoliczności to drugie. Widzew stracił trzecią bramką w ostatniej akcji meczu i ostatecznie zamiast z jednym punktem, skończył z niczym. Mecz z Koroną to też okazja do rewanżu za porażkę z 4 października. Można powiedzieć, że właśnie wtedy w Łodzi pojawił się kryzys, bo od tamtego spotkania łodzianie zaczęli grać dużo słabiej i regularnie przegrywać. Co przed pucharową potyczką, której stawką jest awans do ćwierćfinału powiedział trener Daniel Myśliwiec?
Margines błędu w Pucharze jest cały czas taki sam. Albo przegrywasz i odpadasz, albo wygrywasz i awansujesz dalej. Jeśli chodzi o skład to mam duże dylematy, ale one są pozytywne. W poprzednim meczu gdybym miał do dyspozycji Juliana i Marka, to myślę, że moglibyśmy być na koniec meczu bardziej zadowoleni. Teraz na szczęście mam ten komfort. W zeszłym sezonie w pucharowym meczu ze Stalą postawiłem na Henricha Ravasa, mimo że w pucharze zawsze siadał na ławce. Był jednak po ciężkim meczu, w którym choć sam specjalnie nie zawinił, to wpuścił trzy gole. Chciałem mu dać szanse i pokazać, że nie jest winowajcą. Teraz Rafał tez wpuścił trzy gole, choć ciężko jest mieć do niego pretensje. Dlatego teraz też można spodziewać się go w składzie na Koronę.
ZOBACZ TAKŻE>>>Widzew zaczął od porażki i porażką skończył. Przegrał w Krakowie także ŁKS [PODSUMOWANIE TYGODNIA]
Wydaje się, że Korona czuje się na swoim boisku dużo pewniej. W przypadku meczu pucharowego jesteśmy już przyzwyczajeni, że nigdy nie gramy u siebie. Mam nadzieję, że potraktujemy to jako sekwencję dwóch meczów i żeby to był rewanż. U nas zawiedliśmy siebie jeśli chodzi o wynik, bo jeśli mówimy o sytuacjach to stworzyliśmy ich wystarczająco dużo, ale wynik idzie w świat. Teraz chcemy, żeby w świat poszedł inny wynik, lepszy dla nas.
ZOBACZ TAKŻE>>>Widzew na półmetku sezonu – podsumowanie
Gdybyśmy nie mieli podstaw do tego, żeby wygrywać mecze, to moglibyśmy mieć poczucie problemu, sytuacji do rozwiązania w jakiś drastyczny sposób. Takiego “drastycznego” środka użyłem tylko po meczu z Górnikiem, bo wtedy uważałem to za zasadne i podtrzymuję, że to było wtedy dobre działanie. Teraz nie mam tego poczucia. Dla mnie najważniejsze jest to, że zaliczyliśmy progres w kreowaniu sytuacji. Nawet w meczu z Rakowem było to widać, choć ostatecznie przegraliśmy. Zrobiliśmy wiele rzeczy dobrze, ale wiele mogliśmy zrobić lepiej. Ja muszę być konsekwentny w swoim działaniu i pokazywać drużynie co jest dla nas dobre, tak żeby oni nie mieli co do tego wątpliwości.