We wtorek o 20:30 Polki, w ćwierćfinale mistrzostw świata zagrają z reprezentacją Serbii. To będzie jeden z najtrudniejszych meczów drużyny narodowej prowadzonej przez Stefano Lavariniego, bo rywalki Biało-czerwonych, uznawane są za najlepszą drużynę kobiecej siatkówki na świecie. Z resztą, to właśnie Serbki bronią tytułu mistrzyń świata. Polki, w ćwierćfinale mistrzostw świata zagrają po raz pierwszy od sześćdziesięciu lat.
Czytaj także: Siatkarski mundial w Atlas Arenie. Zobacz łódzki festiwal kibicowania.
Dotychczasowe mecze Polek i starcie z Serbią, analizuje dla naszych czytelników Jacek Pasiński, były trener Startu Łódź, Budowlanych Łódź, MKS-u Kalisz i innych klubów, oraz członek sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski.
Polki awansowały do fazy pucharowej mistrzostw świata. Wielu ekspertów uważa to osiągnięcie za zaskakujące. Pan też?
Jacek Pasiński: Dla mnie to nie jest zaskoczenie. Miło się to ogląda. Widać energię, chęć wygrywania i bardzo dobrą atmosferę, która panuje w drużynie. Widać, że te dziewczyna to jedna rodzina, a za tym idą sukcesy.
Dużo mówi się o polskich środkowych. Agnieszka Korneluk, Kamila Witkowska i Klaudia Alagierska to według pana jedne z najlepszych zawodniczek na świecie na tej pozycji?
– Niemki i Serbki mają bardzo dobry środek. Nie szedłbym tak daleko, że to najmocniejszy środek na świecie. Przed nimi dużo pracy, ale mają zadatki do tego, żeby być w europejskim topie. Mamy też młode środkowe, które jeszcze nie grają w reprezentacji. Według mnie, na tej pozycji mamy spokój na kilka najbliższych lat.
Z mniej doświadczonych zawodniczek, trener Lavarinii zabrał ze sobą tylko Weronikę Szlagowską. Reprezentacji nie brakuje młodzieńczej fantazji?
– Spójrzmy inaczej. Magdalena Stysiak i Zuzanna Górecka mają dopiero 22 lata. Olivia Rożański urodziła się w 1997 roku. To, że akurat te zawodniczki są na mistrzostwach, to był proces. Budowano coś, co zaskoczyło na turnieju. Pamiętajmy, że mamy jeszcze Martynę Czyrniańską, Łukasik, Karolinę Drużkowską, Julitę Piasceką. Roczniki 2000/2002 to skarb polskiej siatkówki kobiecej. Do tego diamentu trzeba wziąć dobrą szlifierkę i go szlifować. Nie mamy się czego wstydzić, te dziewczyny grają coraz lepiej i stać je na to, żeby być jedną z najlepszych drużyn na świecie.
Czy wygrany 3:0 mecz z USA to był szczyt potencjału tej kadry, czy widzi pan jeszcze jakieś nieodkryte do tej pory pokłady?
– Takich spotkań jak z USA nie gra się często. Obyśmy dzisiaj zagrali taki mecz z Serbkami. Takie drużyny jak USA, Serbia, Włochy są jeszcze trochę nad nami. Żebyśmy z nimi wygrali musimy zagrać perfekcyjnie, ale liczyć też, że drużyna przeciwna zagra słabiej. W tym momencie musimy uczciwie przyznać, że potencjał Serbek, na tych mistrzostwach jest większy niż nasz. Z meczu z USA zrobiono mit założycielski tej kadry. Pamiętajmy, że po igrzyskach ich drużyna narodowa uległa przebudowie. Wymieniono dwie skrzydłowe, jest dużo nowych dziewczyn z dużym potencjałem. Chociażby Kara Bajema, która grała w Polsce. To siatkarki z ogromnym potencjałem, ale w tym momencie są na porównywalnym poziomie ogrywania na dużej imprezie jak nasze.
Po meczu z Niemkami dało się usłyszeć opinie, że jeżeli uda nam się powstrzymać przyjęciem serbską atakującą i skrzydłowe mamy szansę na awans.
– Nie tylko przyjmujące i atakującą. Maja Aleksić i Jovana Stefanović to świetne środkowe. Aleksić jest młodą środkową, przed nią wielka kariera. Stefanović jest doświadczona, plas grany przez nią, może siać spustoszenie w naszych szeregach. Tijana Bosković, atakująca to klasa światowa. Z Paolą Egonu rywalizuje o miano najlepszej siatkarki na świecie. To ona stanowi o sile reprezentacji.
Co trzeba zrobić, żeby pokonać Serbki?
– Spotykamy się z drużyną, która w tym składzie gra od lat. Dla nich ćwierćfinał to jest nic. One grały w finale mistrzostw świata, mistrzostw Europy, grały o medale olimpijskie. To wszystko będzie po stronie Serbii. My mamy kibiców, pełną halę, która doda skrzydeł dziewczynom. Musimy liczyć na to, że zespół Serbii, po siedmiu zwycięstwach z rzędu gdzieś się zatkał. Może będzie miał słabszy dzień, wtedy należy je przycisnąć. Pamiętajmy, że one nie są nie do pokonania. We Wrocławiu podczas kwalifikacji olimpijskich nie brakło nam dużo, żeby z nimi wygrać. Czwartego seta przegraliśmy na przewagi. Trzeba wykorzystać każdą szansę, nie można odpuścić nawet jednej piłki, bo kontry będą bezlitosne. Musimy bardzo mądrze grać trudną zagrywką i postarać się wyłączyć Bosković, wtedy możemy z nimi grać na równi.
Mamy specjalistkę od zagrywki, której do tej pory nie szło najlepiej na mistrzostwach i nie dostawała wielu szans. Chodzi mi o Monikę Fedusio.
– Na tych mistrzostwach bardzo dobrze zagrywką gra Górecka. Na pewno jest wysoko w rankingach. Nie musimy się martwić jeżeli serwowały będą Stysiak, Rożański. One też mogą pokąsać Serbki. Z drugiej strony, jeżeli na treningach ćwiczy się przyjęcie zagrywki i po drugiej stronie ma się doskonale serwującą Brankicę Mihajlović i Bosković, to przyjęcie zagrywki z wyskoku, niezależnie od tego czy jest lżejsza, czy mocniejsza, nie stanowi dla tych dziewczyn problemu. Chodzi o to, żeby zagrywka z wyskoku była ukierunkowana. Musimy grać trochę po męsku, między strefy, do linii, bo Serbia będzie gotowa na wszystkie inne warianty.
W reprezentacji gra Monika Gałkowska, pana podopieczna z czasów MKS-u Kalisz. Jak ocenia pan jej występy?
– To, że Monika Gałkowska, z którą miałem przyjemność pracować wchodzi i daje tak dobre zmiany, to dla mnie radość. Pochodzi z województwa łódzkiego, w Łodzi stawiała pierwsze, siatkarskie kroki. Serce się raduje.
Z Jackiem Pasińskim rozmawiał Filip Kijewski
Grot Budowlani ŁódźJacek PasińskiŁKS Commercecon Łódźreprezentacja Polskireprezentacja Polski kobietreprezentacja Polski siatkarek