W czasach obrońców kryjących, takich przypisanych tylko jednemu napastnikowi, którego mieli cały czas nie odstępować na krok, trenerzy mówili czasem do swoich podopiecznych, że mają się zająć rywalem od momentu, gdy wyjdzie przed meczem z autokaru, aż do chwili, jak po meczu wyjedzie ze stadionu. Mają iść za nim na każdą piłkę, a jak trzeba, to nawet do toalety w przerwie. Te słowa miały działać na wyobraźnię, choć oczywiście wiele wspólnego z rzeczywistością nie miały. Ale inna, nowa rzeczywistość tworzy się na naszych oczach każdego dnia – od wtorku w Canal+Sport i aplikacji telewizji pojawi się pierwszy odcinek serialu “Widzew – Razem Tworzymy Siłę”, w którym kamery i mikrofony telewizyjne były naprawdę wszędzie. – Przez ostatnie 10 miesięcy byłem cały czas podpięty do mikrofonów. Żona żali się, że nie może doprać koszul – mówił były już prezes Widzewa Mateusz Dróżdż, jeden z głównych aktorów w serialu, do którego scenariusz pisało ligowe życie. Napisało też zakończenie – w momencie premiery Mateusz Dróżdż już w Łodzi pracować nie będzie. A przynajmniej nie przy al. Piłsudskiego.
Czasy, gdy klubowe budynki przypominały zamknięte twierdze, do których wstęp mają tylko wybrańcy, powoli odchodzą w przeszłość. Dziś każdy kibic może znaleźć się bliżej swojego klubu i swoich bohaterów, niż mógłby sobie wymarzyć jakikolwiek dziennikarz jeszcze kilka lat temu. W polskiej piłce szlak przetarł właśnie Widzew, dopuszczając dziennikarzy Canal+Sport wszędzie tam, gdzie wejść chcieli. Czyli dosłownie: wszędzie. Dlatego warto ten serial zobaczy nawet, gdy kibicuje się innemu klubowi: by poczuć zapach prawdziwej szatni, próbować zrozumieć jej poczucie humoru, poznać zależności między konkretnymi zawodnikami i trenerami. Zobaczyć pracę sztabu trenerskiego i komitetu transferowego. Poczuć emocje po wygranych i porażkach, a także przekonać się, że są mecze ważniejsze niż inne – nawet jeśli oficjalnie wszyscy powtarzają, że to tylko kolejne spotkanie o trzy punkty.
CZYTAJ TEŻ: To będzie hit! Za nami oficjalna prapremiera serialu o Widzewie
– Pokazaliście wszystko z bebechami. Nie spodziewałem się aż takiej otwartości – mówił szef redakcji sportowej Canal+ Michał Kołodziejczyk na kinowym pokazie dwóch otwierających serial odcinków. I miał rację: Maciej Klimek i Michal Siejak weszli z kamerą, a Mirek Rok z mikrofonem do klubowych gabinetów podczas rozmów transferowych i do szatni podczas przedmeczowych odpraw. Byli z bohaterami tak długo, że stali się ze swoim sprzętem wręcz częścią klubu i drużyny. Cała trójka to świetnie fachowcy, pasjonaci, lepsi przewodnicy po widzewskim świecie, niż ktokolwiek inny. Rozumiejący swoje powołanie i rozmówców. Wchodzący z butami tam, gdzie nikt inny by nie wszedł, ale jednak rozumiejący i czujący, że są pewne osobiste bariery, których przekraczać nie wolno. I wreszcie – Mirek Rok to absolutna czołówka polskich dźwiękowców. I jeśli wiele razy narzekaliście na dźwięk w polskim kinie, tu będziecie zachwyceni, choć przecież warunki były ultratrudne, Piłkarzy nagrywano wszak nawet na środku boiska, albo wtedy, gdy tonęli w objęciach kolegów po zwycięskiej bramce.
Szlaki wytyczył kiedyś, też dla Canal+Sport, Tomasz Smokowski, przygotowując dokument „W kadrze”, poświęcony mistrzostwom świata w 2002 roku. Był blisko naszej reprezentacji, stworzył dzieło kapitalne, na tamte czasu dla nikogo niemal nieosiągalne. W światowym sporcie mamy coraz więcej dokumentów, w których kluby wpuszczają kamery wszędzie tam, gdzie chcą – ale mam wrażenie, że pewne drzwi zostają jednak zamknięte. Widzew otworzył wszystkie. Netfliksowe “Drive to survive” i wpływ serialu na popularność Formuły 1 podziałał na wyobraźnię szefów wielu klubów i federacji, więc chcą podążać tym szlakiem. Widzew i Maciek Klimek wytyczyli szlak blisko tamtego. Efekty podziwiać będzie można przez całe lato w Canal+Sport, podobnie zresztą jak serial “Raków. P1erwszy Wszystko”. Ten drugi też jest pasjonujący, choć tam aż tak głęboko, do „bebechów”, jak to powiedział Michał Kołodziejczyk, nikt nie wchodził.
W sobotę będę miał okazję skomentować dostępny także na żywo w serwisie YouTube mecz Widzewa z Koroną Kielce. Odniesień do serialu nie zabraknie, bo nawet dwa otwierające serię odcinki pokazały zależności, o których ani komentator, ani widzowie wiedzieć wcześniej nie mogli. Widzew i Canal+Sport otwierają się więc dziś po raz kolejny na każdego kibica, nie tylko tego, który już ma wykupiony abonament lub karnet, by pokazać, co jeszcze może zobaczyć. Powiedzieć, że jestem tym zachwycony to nic nie powiedzieć – chyba wszyscy cieszymy się, że sportowo i kibicowsko jesteśmy w tym miejscu. Dziś pozostaje mi więc tylko życzyć wszystkim wielu niezapomnianych emocji – związanych z serialem, którego Klimek, Siejak (wieloletni twórca kulis Korony Kielce, nieodłączny przed laty element kieleckiej Bandy Świrów!) i Rok tworzą właśnie ostatnie sceny, ale przede wszystkim ze sportową walką o utrzymanie w Ekstraklasie. Spektakl w kinie, a dziś spektakl na stadionie, na który bilety są towarem deficytowym, a to wszystko pokazywane z tak wielu kamer – czy polski kibic mógł sobie wyobrazić lepszy czas, by być fanem Ekstraklasy?
A przecież będzie jeszcze lepiej, bo w ostatnich miesiącach nie tylko Widzew zapełnia stadion. Pozostaje wierzyć, że kolejne kluby będą też chciały iść wytyczonym przez łodzian serialowym szlakiem.
Żelisław Żyżyński, Canal+Sport