Ligowo-pucharowy maraton – 3 mecze w 8 dni – sprawia, że nowy trener Widzewa będzie mieć w tym czasie do dyspozycji niewiele więcej jednostek treningowych niż spotkań do rozegrania. Nie są to idealne warunki do wdrażania swojej myśli szkoleniowej…
5 treningów przedzielonych 3 meczami – tak wygląda tydzień Widzewa Łódź między meczami z Koroną Kielce (liga), Concordią Elbląg (puchar) i Piastem Gliwice (liga). Warto pamiętać przy tym, że treningi bezpośrednio po i przed meczem muszą być lżejsze i uwzględniać regenerację po wysiłku i odpowiednie przygotowanie do kolejnego występu.
Widzew do pracy wrócił już w sobotę, czyli mniej niż dobę po meczu z Koroną, niewiele ponad 10 godzin po powrocie z Kielc. Tego dnia na normlanych obciążeniach pracowali jednak zawodnicy, którzy nie wybiegli w wyjściowej jedenastce piątkowego meczu. Nie oznacza to, że pozostali mieli wolne, bo też musieli stawić się w klubie.
CZYTAJ TEŻ: Dlaczego trener Widzewa się nie uśmiechał?
Kolejny trening zaplanowano na niedzielę, a po poniedziałkowych zajęciach drużyna ma wyjechać do Elbląga. Po wtorkowym meczu z Concordią widzewiacy pracować będą w środę i czwartek, a już w piątek zagrają – znów na wyjeździe! – w Gliwicach z Piastem.
Wygląda więc na to, że w tym czasie trener Myśliwiec liczyć może na absolutne minimum (1-2, góra 3) pełnowartościowych zająć. W międzyczasie przygotować musi zespół do gry z dwoma zupełnie różnymi przeciwnikami. Nie mówiąc już o tym, że czasu na regenerację praktycznie brak. Czy w takich okolicznościach wtorkowy mecz z Concordią szkoleniowiec Widzewa potraktuje również jako jednostkę treningową?
Więcej Myśliwiec zdradzi pewnie na poniedziałkowym briefingu dla mediów, ale wszyscy w klubie powinni go przestrzegać przed scenariuszem zeszłorocznej przygody Widzewa z Pucharem Polski. Widzew bił się wówczas ze znacznie niżej notowanym KKS-em Kalisz pełne 120 minut, a – jakby tego było mało – po rzutach karnych odpadł z rozgrywek.
Skończyło się kompromitacją poniesioną po maksymalnym wysiłku, okraszoną dodatkowo stratami finansowymi, czego nie omieszkał później wypominać sztabowi szkoleniowemu ówczesny prezes Widzewa – Mateusz Dróżdż. Myśliwiec, choć mecz z Koroną pokazał, że czeka go dużo pracy, nie może pozwolić sobie na zakończenie udziału w Fortuna Pucharze Polski już w pierwszej rundzie, na boisku trzecioligowca.
Daniel MyśliwiecFortuna Puchar Polskipuchar polskiWidzew Łódź