Dyrektor sportowy i prezes Widzewa zapowiadają na lato dwa, trzy transfery. Raczej będzie ich jednak więcej. Według naszych informacji, klub interesuje się m.in. hiszpańskimi i szwajcarskimi pomocnikami i obrońcą, który już kiedyś w Widzewie występował.
Do końca sezonu w PKO Ekstraklasie pozostało jeszcze tylko sześć kolejek. Ostatni mecz Widzew, i inne zespoły z elity, rozegrają 27 maja. Łódzkiej drużynie nie idzie wiosną, ale jest już niemal pewna utrzymania. Może je przypieczętować w sobotę w meczu z Zagłębiem Lubin. Później będzie starać się o to, by zakończyć rozgrywki jak najwyżej. Im wyższe miejsce, tym wyższa premia. A pieniądze bardzo się przydadzą, m.in. na transfery.
Nowy sezon wystartuje już 21 lipca, więc nie będzie bardzo dużo czasu na przygotowania i wzmocnienie zespołu. Widzewa na pewno nie czeka rewolucja, ale nowi gracze mają przyjść i na pewno przyjdą. Dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, a także prezes Mateusz Dróżdż, zapowiadają, że przyjdą dwaj, może trzej piłkarze. Dodają, że dużo zależy też od tego, ilu z Widzewa zawodników odejdzie. Możemy jednak przypuszczać, że transferów do drużyny będzie więcej. Ostatniego lata, po awansie, Widzew sprowadził aż ośmiu nowych piłkarzy. Niestety póki co udane okazały się trzy, może cztery. Ale to temat na inne opowiadanie.
Jeden transfer już za klubem. Od 1 lipca piłkarzem Widzewa będzie Jan Krzywański, 20-letni bramkarz z Legionovii. Ważny kontrakt ma Henrich Ravas, a trwają rozmowy z Jakubem Wrąblem w sprawie nowej umowy. 26-latek mówił niedawno w rozmowie z Radiem Widzew, że chce zostać.
Kolejnych bramkarzy Widzew więc nie potrzebuje, ale graczy z pola tak i to w każdej formacji. Bardzo niepewne jest przyjście Daniego Ramireza. Hiszpan miał trafić do Widzewa zimą, ale z powodów formalnych (w jednym sezonie reprezentował już barwy dwóch klubów) musiał zostać w Belgii. Jego Zulte Waregem spadło z ligi, ale bez Ramireza w składzie, bo dawno wypadł z kadry. Niedługo były ełkaesiak skończy 31 lat. Jesienią grał mało, w tym roku też tylko w kilku meczach, po raz ostatni w lutym. W ostatnich dziesięciu meczach Zulte Ramirez był poza kadrą. A trzeba pamiętać, że i wcześniej w Lechu Poznań nie grał w ogóle (poza jednym meczem w Superpucharze Polski). Stracił więc całą jesień. W Widzewie mają więc twardy orzech do zgryzienia.
– Mamy z nim kontakt. Obserwujemy go, chociaż nie gra. Zobaczymy – stwierdził niedawno Tomasz Wichniarek w widzewskim pokoju (#WidzewRedRoom) na Twitterze. I dodał: – Zastawiam się, kiedy on grał na wysokim poziomie i czy jest jeszcze w stanie grać na takim poziomie, na jakim grał w Lechu czy wcześniej w ŁKS-ie. Czy on po tak długim niegraniu jest w stanie znów na niego wejść. Nie jest już najmłodszy i już nie będzie lepszy. A oczekiwania na pewno będą wielkie. Pamiętamy go, jak był topowym piłkarzem ekstraklasy. Oczekiwania po przyjściu do Widzewa byłyby takie, że będzie grał tak samo, a może jeszcze lepiej.
Wichniarek zapewnił też, że oczywiście Widzew działa. – Wysłaliśmy pierwsze sygnały do agentów zawodników, których chcemy w Widzewie. Są obserwowani na żywo, jeśli grają, bo niektórym kończą się kontrakty i w swoich klubach nie chcą ich przedłużyć. Niedługo zaczynamy poważne rozmowy z agentami i piłkarzami – stwierdził.
I jak dowiedział się „Łódzki Sport”, Widzew obserwuje m.in. piłkarza z Hiszpanii, który tak jak Ramirez, jest ofensywnym pomocnikiem. W pokoju na Twitterze dyrektor sportowy Widzewa mówił zresztą o tym, że to ważny rynek dla klubu. – Zrobiliśmy już wcześniej research i w niemal każdym wiodącym polskim klubie jest hiszpański zawodnik, może poza Lechem i teraz Legią. To rynek, który już wcześniej był przez nas przeczesywany. To jeden z naszych wiodących rynków. Są skauci, którzy odpowiadają tylko i wyłącznie za niego – zapewniał.
Oczywiście w Widzewie śledzą też, komu w czerwcu kończą się kontrakty. Z napastników to np. Artur Sobiech z Lecha Poznań oraz Łukasz Zwoliński z Lechii Gdańsk, która do tego najpewniej spadnie. Napastnicy takiego pokroju z pewnością by się przydali, ale ich zarobki przekraczają możliwości Widzewa. Pod uwagę brany jest za to Maxime Dominguez z Miedzi Legnica. To 27-latek ze Szwajcarii pochodzenia hiszpańskiego. Los Miedzi jest właściwie przesądzony, a Dominguez na pewno nie będzie grał w Fortuna 1 Lidze. Tym bardziej, że od lipca będzie wolnym zawodnikiem. Piłkarz ma to, czego bardzo brakuje w Widzewie, czyli otwierające podanie. To jeden z czołowych asystentów w lidze (5).
CZYTAJ TEŻ: Strzelił gola Fiorentinie. Mistrz Polski zagra w ŁKS-ie?
Na pewno jednak są też inni chętni na jego usługi. Mówi się nawet o Rakowie Częstochowa (który ponoć interesuje się też Zwolińskim), więc ściągnięcie Domingueza będzie bardzo trudne. Kiedyś jednak Widzew będzie musiał zacząć płacić więcej.
Inny trop transferowy wiedzie do Anglii, ale łódzki klub szuka też oczywiście w Polsce. Na liście jest m.in. Arkadiusz Kasperkiewicz. To 28-letni obrońca Stali Mielec. Kasperkiewicz jest łodzianinem i kibicem Widzewa. Grał z nim zresztą 10 lat temu. Później występował m.in. w Rakowie Częstochowa i Arce Gdynia, a od stycznia 2022 roku gra w Stali Mielec. Podpisał wtedy półtoraroczny kontrakt, który kończy się po tym sezonie. Co prawda w umowie jest opcja jej przedłużenia, ale z pewnością Kasperkiewicz chciałby wrócić do Łodzi i Widzewa.
Oczywiście lista życzeń klubu jest znacznie dłuższa. W Widzewie zdają sobie sprawę, że zespół trzeba solidnie wzmocnić. Wiosna pokazała, że jesienią drużyna osiągała wyniki ponad stan. Gdyby nie one, to byłby problem z utrzymaniem. A historia pokazuje, że drugie sezony beniaminków potrafią być znacznie trudniejsze od pierwszego. Nie ma wątpliwości, że pewna przebudowa, solidnie wzmocnienie, zwłaszcza ofensywy, jest po prostu konieczne. Wśród osób będących blisko klubu panuje też przekonanie, że jednak błędem było odpuszczenie transferów ostatniej zimy. Sprowadzono wtedy tylko Andrejsa Ciganiksa, który na razie spisuje się bardzo słabo. Jest wręcz osłabieniem zespołu. Prezes Mateusz Dróżdż tłumaczył niedawno, że po prostu w kasie nie było więcej pieniędzy na transfery (jeden ze sponsorów spóźnił się z wpłatą raty), ale są w klubie tacy, którzy uważają, że jednak by się znalazły, a prezes po prostu się wystraszył. Latem trzeba będzie postępować zdecydowanie odważniej. I zacząć głębiej sięgać do kieszeni.
Arkadiusz KasperkiewiczDani RamirezMaxime DominguezTomasz WichniarekWidzew Łódź