W sobotę Widzew poinformował o podpisaniu kontraktu z Mato Milosem, który ma zwiększyć rywalizację po prawej stronie boiska. Wiemy też na pewno, że w klubie nie zamknęli jeszcze kadry. Wciąż chcą wzmocnić drużynę. – Zostały cztery dni do końca okresu transferowego i od jutra będziemy się bacznie rozglądać i analizować, kto będzie dostępny na rynku. Jeśli ktoś na jakąkolwiek pozycję miałby do nas dołączyć, to tylko po ty, by podnieść jakość drużyny – mówił w sobotę trener Janusz Niedźwiedź.
Nie jest tajemnicą, bo w ludzie Widzewa już o tym mówili, że na celowniku klubu jest Filip Starzyński, 31-letni środkowy pomocnik Zagłębia Lubin. – Czy to realne? Tak, ale wymagające – mówił niedawno prezes Mateusz Dróżdż, chyba największy zwolennik sprowadzenia Starzyńskiego. Obaj poznali się w Zagłębiu, gdzie Dróżdż w przeszłości prezesował. – Starzyński ma ważny kontrakt, dlatego droga do jego pozyskania jest długa – powiedział z kolei kilka dni temu w TV Toya Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa. Mamy więc komplet wypowiedzi najważniejszych osób w Widzewie, które budują zespół.
Jak dowiedział się „Łódzki Sport”, temat piłkarza z Lubina wciąż jest poważnie grany. Od poniedziałku sprawa powinna przyśpieszyć. – Są jeszcze spore rozbieżności. Obie strony mają chwilę na przemyślenia. Jest wciąż szansa na ten transfer – usłyszeliśmy.
CZYTAJ TEŻ: W orientarium jest fajnie, ale na Widzewie najfajniej
Nie jest jednak tak, że Widzew zastanawia się tylko nad Starzyńskim. Jeśli jego sprawa upadnie, to są też inne opcje. W klubie uważają bowiem, że w kadrze przydałaby się jeszcze jedna „dziesiątka”. Na pewno trzeba się jednak śpieszyć.
Starzyński gra w Zagłębiu od 2016 roku. Trafił do niego z belgijskiego Lokeren, do którego z kolei przeszedł z Ruchu Chorzów. Grał w nim przez kilka lat. Dla drużyny z Lubina strzelił 51 goli. W sobotę nie było go w składzie na mecz z Pogonią Szczecin. Cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.