W Widzewie trwają poszukiwania napastnika, ale także młodzieżowców. Są potrzebni na gwałt.
We wtorek Widzew poinformował o zakontraktowaniu Daniela Villanuevy. 23-letni Hiszpan to dziesiąty piłkarz ściągnięty do drużyny w tym okresie transferowym. Villanueva zwiększy rywalizację w ofensywie Widzewa, ale nie rozwiąże innego problemu, który doskwiera ludziom odpowiedzialnym za sprawy sportowe w klubie. Chodzi o liczbę wartościowych młodzieżowców w kadrze.
Zgodnie z przepisami PZPN kluby są zobowiązane do wystawiania w czasie trwania całego meczu co najmniej jednego zawodnika młodzieżowego w 1. lidze, zaś co najmniej dwóch zawodników młodzieżowych w 2. i 3. lidze, przy czym przyjmuje się, iż zawodnikiem młodzieżowym jest zawodnik posiadający obywatelstwo polskie, który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie rozgrywek, kończy 21. rok życia oraz zawodnik młodszy. 23-letni obcokrajowiec nijak więc nie pasuje.
Widzew oczywiście młodzieżowców ma, ale… Miejsce w pierwszym składzie ma Radosław Gołębiowski, który dopiero w listopadzie skończy 20 lat. Były gracz Skry Częstochowa w pierwszych meczach nowego sezonu spisał się naprawdę dobrze, zdobył nawet gola. Problem pojawi się wtedy, gdy jego forma spadnie (a wahania formy są u młodzieżowców dość częste), albo co gorsze – Gołębiowski będzie musiał pauzować za kartki, lub – co już najgorsze – dozna kontuzji.
Widzew ma w kadrze także innych piłkarzy, ale czy są gotowi do gry w jedenastce? Najbliższej tego jest Filip Becht (rocznik 2001), który już ma pewne doświadczenie, bo w Fortuna 1. Lidze debiutował w poprzednim sezonie. To właśnie Becht w meczu z Zagłębiem Sosnowiec zmienił Gołębiowskiego, dzięki czemu liczba młodzieżowców w składzie się zgadzała. Ale być może trener Janusz Niedźwiedź wolałby wprowadzić na boisko innego lewonożnego piłkarza, czyli Fabio Nunesa. Mógłby to zrobić tylko wtedy, gdyby Gołębiowski został na boisku, ewentualnie w przypadku innych roszad, lecz tylko pod warunkiem, że w składzie wciąż byłby młody zawodnik.
Oprócz Gołębiowskiego i Bechta w kadrze z piłkarzy, którzy spełniają wymóg o młodzieżowcu, są Mateusz Ludwikowski (2004), Dawid Owczarek (2004), Kacper Karasek (2002), Mateusz Malec (2003) oraz Bartosz Guzdek (2002). Karasek i Guzdek zagrali w końcówce pierwszego meczu sezonu z Sandecją Nowy Sącz, ale prawda jest taka, że nie mają wielkich szans na grę w pierwszym składzie. Do tego obaj to napastnicy, a Widzew ma jeszcze ściągnąć jednego piłkarza do ataku i ma to być gracz o umiejętnościach zdecydowanie na pierwszą jedenastkę.
Ludwikowski jest bramkarzem nr 3 i przed nim jeszcze bardzo dużo nauki. Z kolei Owczarek (w poprzednim sezonie zaliczył krótki występ w pierwszym zespole) i Malec to raczej piłkarze drużyny rezerw, którzy trenują z pierwszym zespołem. Jeszcze nie zasłużyli sobie na pierwszy skład.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że w kadrze będzie jeszcze jeden młodzieżowiec, ale działacze nie porozumieli się w sprawie nowego kontraktu z menedżerami Jakuba Kmity (2001).
W samym klubie nie brakuje opinii, że błędem była rezygnacja z Bartłomieja Eizencharta, który tego lata trenował z Widzewem. To 19-latek urodzony w Łęczycy, który był już w kadrze ekstraklasowego Górnika Zabrze (bez debiutu) i grał w pierwszej lidze w Puszczy Niepołomice i GKS-ie Bełchatów.
I gra dalej, bo skoro nie wziął go Widzew, to skorzystała Resovia, która wypożyczyła Eizencharta z Górnika. – To, jak dla mnie, dobry młodzieżowiec. Chcieliśmy go wypożyczyć już w styczniu, ale wtedy się nie udało. Dlaczego nie wziął go teraz Widzew? Trzeba pytać w Widzewie. To chłopak spod Łodzi, moim zdaniem ma duży potencjał. Może były jakieś inne powody, że w łódzkim klubie go jednak nie zakontraktowali. Nie wiem. Jeśli będzie grał u nas regularnie, a ma na to duże szanse, to powinniśmy mieć z niego dużo pożytku. To piłkarz na pozycję [lewa obrona – ŁS], na którą szukaliśmy piłkarza, a do tego młodzieżowiec. Bardzo nam pasował – opowiadał w wywiadzie, jakiego udzielił „Łódzkiemu sportowi” trener Radosław Mroczkowski, który jak mało kto zna się na piłce młodzieżowej w Polsce. W dwóch meczach tego sezonu Eizenchart zagrał od początku do końca, a Resovia zdobyła cztery punkty.
Jak wynika z powyższego wyliczenia, Widzewowi zdecydowanie brakuje młodych piłkarzy bliskich wejścia do jedenastki. W klubie zdają sobie z tego sprawę i szukają takich zawodników, co oczywiście nie jest łatwe.
We wtorek na treningu pojawił się Marcel Żurek z Rakowa Częstochowa. To nominalny prawy pomocnik urodzony w 2003 roku. Co ciekawe, Żurek jest łodzianinem i wychowankiem UKS-u SMS-u Łódź, z którego trafił do akademii Zagłębia Lubin, a latem ubiegłego roku właśnie do Rakowa. Nastolatek występował też w młodzieżowych reprezentacjach Polski.
Przez najbliższe dni trenerzy Widzewa mają go obserwować w treningach. Być może to właśnie Żurek rozwiąże w jakimś stopniu problem łódzkiego klubu, a być może do ośrodka na Łodziance będzie musiał przyjechać ktoś jeszcze.