Udział w tych rozgrywkach, poza tym, co zdarzyło się 40 lat temu, to dla Widzewa i jego kibiców pasmo rozczarowań. Teraz drużyna zaczyna walkę o Puchar Polski w Niecieczy. I znów trudno być optymistą.
Na pewno klubem, który w ostatnim czasie może być najbardziej rozczarowanym udziałem w Pucharze Polski, jest Pogoń Szczecin. Portowcy nie mają w gablocie żadnego trofeum, co od lat jest powodem do drwin kibiców innych drużyn. A jeszcze Pogoń była bliska wygrania pucharowych rozgrywek dwa razy z rzędu. Dwa razy w ostatnich dwóch latach fani zespołu ze Szczecina jechali na Stadion Narodowy i dwa razy wracali ze łzami w oczach. Najpierw – w 2024 roku – Pogoń przegrała z Wisłą Kraków, a w tym roku z Legią Warszawa. Klub z Pomorza przegrał aż pięć finałów Pucharu Polski w historii!
Po drugiej stronie jest Legia, która sięgnęła po to trofeum aż 21 razy i konkurencję pozostawia bardzo daleko z tyłu.
Widzew cieszył się z wygranego finału tylko raz, gdy w 1985 roku po serii rzutów karnych ograł GKS Katowice. W tym roku klub obchodził więc 40-rocznicę tego wydarzenia. Kibice czerwono-biało-czerwonych nie czują się aż tak źle, jak fani Pogoni, ale niewiele lepiej.
Ostatnie edycje tych rozgrywek to dla widzewiaków fala rozczarowań. W poprzedniej łódzka drużyna ograła Elanę Toruń i Lechię Zielona Góra, ale później przegrała z Koroną Kielce. W meczu z nią piłkarze trenera Daniela Myśliwca nie oddali nawet jednego celnego strzału, więc zawód był ogromny.
Kibice liczyli, że zespół zajdzie dalej, może nawet do finału. Takie były oczekiwania także w klubie. Tym bardziej że w pamięci wszystkich pozostała rywalizacja z Wisłą Kraków sezon wcześniej. Widzew grał z nią w ćwierćfinale, do którego awansował po raz pierwszy od 2003 roku, czyli po 21 latach. Oczekiwania były więc ogromne, a rozczarowanie jeszcze większe, tym bardziej że Widzew stracił gola w doliczonym czasie, a potem w dogrywce. W ogóle nie powinno jej być, bo trafienie Angela Rodado było niezgodne z przepisami, co potem potwierdził PZPN. Łódzki klub chciał powtórki meczu, ale na nic zdały się protesty i odwołania. Trzeba się było z tym pogodzić i liczyć, że za rok będzie lepiej. Nie było.
Do półfinału Widzew w swojej historii awansował cztery razy, do ćwierćfinału ośmiokrotnie. Dzisiaj stawia pierwszy krok, a droga na Stadion Narodowy jest długa. Oczekiwań raczej wielkich nie ma, bo drużyna Patryka Czubaka spisuje się słabo. Wydawało się, że po serii trzech przegranych będzie już tylko lepiej, bo łodzianie wygrali z Arką Gdynia i ją przerwali. Tyle że w niedzielę znów zeszli z boiska pokonani, tym razem przez Górnika Zabrze. Styl gry czerwono-biało-czerwonych nikogo nie porwał. Dlatego przed meczem w Niecieczy z pewnością jest więcej pesymistów niż optymistów. Oczywiście trudno, by widzewiacy obawiali się beniaminka z Niecieczy, który w dodatku w tym sezonie jeszcze u siebie nie zwyciężył (0-1-3), ale i tak trudno oczekiwać, że łodzian czeka tam spacerek i spokojny awans do kolejnej rundy.
Po meczu w Zabrzu widzewiacy nie wrócili do Łodzi, tylko pojechali na krótkie zgrupowanie do Buska-Zdroju. Czubak zabrał 25 piłkarzy, z czego trójka to bramkarze. Wiadomo, że nie ma z drużyną Rafała Gikiewicza, którego już w klubie i drużynie za bardzo nie chcą. W kadrze na mecz w Zabrzu było 3 bramkarzy. Do tego grona trzeba jeszcze doliczyć Jana Krzywańskiego i kogoś jeszcze. Prawdopodobne, że to Kamil Cybulski.
Prawdopodobne jest też, że w jedenastce nastąpią zmiany. Po wpadkach w meczu z Górnikiem możliwa jest zmiana w bramce. W wielu klubach stosują rotację bramkarzy w zależności od rozgrywek i chyba tego samego można spodziewać się w Widzewie. Możliwe, że Czubak wykorzysta mecz w Niecieczy także do tego, by sprawdzić, jak w środku defensywy poradzą sobie Ricardo Visus i Stelios Andreou. Razem w takim ustawieniu jeszcze nie grali.
Mecz w Niecieczy zacznie się o godzinie 21, czyli w porze spotkań w europejskich pucharów. Widzew chce do nich awansować już w tym sezonie, co niedawno zapowiedział publicznie dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius. W lidze może być trudno, bo tam łodzianom idzie wyjątkowo słabo. Może więc droga do Europy prowadzi przez Niecieczę?
1. runda STS Pucharu Polski: Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Widzew Łódź, środa, godzina 21, trans,isja w TVP Sport.