Widzew Łódź przegrał trzeci mecz z rzędu. Tym razem nie znalazł sposobu na Zagłębie Lubin, z którym mierzył się osłabiony brakiem aż dwóch liderów. Z Lechem Poznań będzie łatwiej?
Przed meczem z Wartą Poznań pisaliśmy na łamach Łódzkiego Sportu, że Widzew różnie radzi sobie bez swoich liderów pomocy: Marka Hanouska, Bartłomieja Pawłowskiego czy Frana Alvareza. Tu reguły jednak nie ma, bo nieobecność jednego z nich czerwono-biało-czerwoni potrafili całkiem nieźle, choć nie zawsze, neutralizować. Sprawdziliśmy jednak, że gdy nie ma dwóch z nich, jest już naprawdę źle.
Niestety, potwierdziło się to w niedzielę, gdy za czerwoną kartkę nadal pauzował Hanousek, a kontuzja wykluczyła z gry Pawłowskiego. Takiego Widzewa nikt nie chce oglądać, nawet sami zawodnicy czy trener, o czym mówili po meczu. Zespół zupełnie zatracił swój charakter, mocno irytując swoją postawą wielu kibiców. Czy wynikało to z faktu gry o przysłowiową pietruszkę lub braku ambicji? Takie zarzuty formułuje się zawsze najprościej. Jak nie idzie, a wcześniej szło to przecież sprawa jasna? Nie chce im się!
NIE PRZEGAP: Żelisław Żyżyński i mały grill na Widzewie
Tymczasem mozolnie budowany od kilku miesięcy przez trenera Myśliwca styl gry i charakter zespołu nagle straciły dwa kluczowe elementy. Serce i rozum? Śmiało można tak napisać o Pawłowskim i Hanousku. Pierwszy, z widzewskim dna, pielęgnowanym od dawna, potrafiący indywidualnymi akcjami czy strzałami przesądzać losy spotkań, drugi – nazywany już nie tylko przez kibiców Widzewa profesorem. Kapitan i wicekapitan. I nagle drużyna na boisku musi radzić sobie bez obu.
Doświadczony organizm taką stratę mógłby pewnie zniwelować, ale czerwono-biało-czerwoni tego doświadczenia i właściwych nawyków dopiero nabierają. Trzeba pamiętać, że Widzew ma najmniej remisów w lidze (obok Pogoni i ŁKS-u), czyli jest drużyną grającą najbardziej bezkompromisowo. Co w uproszczeniu może znaczyć, że mecz mu albo wychodzi (wygrywa), albo nie (przegrywa). Czasem jeszcze brakuje tego czegoś, by przegrany mecz przynajmniej zremisować.
CZYTAJ TEŻ: Reprezentant swojego kraju w Widzewie?
Tymczasem w starciu z Zagłębiem nie mogli zagrać aż dwaj kluczowi piłkarze. W tym sezonie obu zabrakło jeszcze tylko raz – w jesiennym meczu z Wartą Poznań. I był to jeden z najbardziej nieprzyjemnych meczów, w którym Widzew oddał mnóstwo strzałów, dominował… i przegrał. Na oczach prawie 18 tysięcy swoich fanów. Dwóch liderów środka pola brakowało w składzie łodzian jeszcze w meczu ze Śląskiem Wrocław. Wówczas nie mogli zagrać Hanousek i Alvarez. Efekt? Również porażka – 1:2.
Czech odcierpiał już dwa mecze pauzy za faul w spotkaniu z Rakowem i w niedzielę, w starciu z Lechem Poznań, będzie już do dyspozycji trenera Myśliwca. Wróci więc do gry rozum, gra Widzewa powinna odzyskać właściwy rytm i porządek, a poczynania na całym boisku niezbędną asekurację. Ale w takim meczu, jak z Kolejorzem, trzeba zagrać też (z) sercem. Czy bez Pawłowskiego będzie to możliwe?
WARTO WIEDZIEĆ: PKP Cargo pisze o milionach. W Widzewie ich nie widzieli
Bartłomiej PawłowskiMarek HanousekPKO EkstraklasaWidzew Łódź