Kibice Widzewa nie weszli na sektor gości przy Łazienkowskiej. Co dalej z wyjazdami na Legię?
W niedzielny wieczór w Warszawie odbył się klasyk między Legią a Widzewem. Zapowiadało się piłkarskie święto, bo stadion miał być wypełniony do ostatniego miejsca. Niestety, na obiekcie zabrakło fanów RTS-u. Niezadowolenie z takiego obrotu spraw wyrazili już m. in. Rafał Gikiewicz czy Marek Józwiak. Teraz swoje oświadczenie wydało Stowarzyszenie Kibiców Widzewa Łódź.
Przedstawiciele środowiska fanów łódzkiej drużyny poruszają w nim kilka kwestii. Pierwsza z nich to sprawa transportu. W stolicy kibiców drużyn przyjezdnych z dworca przewozi się autobusami. Problem polega na tym, że ich ilość jest za mała by przewieźć wszystkich przyjezdnych w stosunkowo krótkim czasie. Stowarzyszenie zarzuca również nadużywanie władzy przez policję: “W Warszawie standard. Gazowanie na dworcu, gazowanie pod stadionem, wyłapywanie przypadkowych osób z tłumu, wyimaginowane problemy stołecznej policji wydają się nie mieć końca.”
Gdy fanatycy czerwono-biało-czerwonych pojawili się już pod obiektem Legii, pojawiły się kolejne problemy. Skontrolowane zostały wszystkie flagi, tzw. machajki, sektorówka, która miała zostać zaprezentowana w trakcie meczu, a nawet…bęben. Jednocześnie proces sprawdzania kibiców trwał w nieskończoność i ostatecznie widzewiacy uznali, że nie ma szans na to, by pojawili się tego dnia w “klatce”. W związku z tym zdecydowali o “odpuszczeniu” meczu.
Nie jest tajemnicą, że takie procedury to w Warszawie standard. Spotkali się z tym kibice niemal wszystkich klubów odwiedzających Ł3. Na łamach naszego portalu pojawił się swego czasu tekst opisujący m. in. zdarzenia ze stadionu “Wojskowych”. Opisane w nim historie mogą szokować, ale są codziennością dla sympatyków udających się na wojaże za swoimi drużynami. Fani Widzewa na końcu oświadczenia proponują rozwiązanie: bojkot Legii i wyjazdów na Łazienkowską. Czy kibicowska Polska byłaby w stanie pójść na coś takiego? Mecze w Warszawie dla większości klubów są tymi najbardziej prestiżowymi. Gdyby pomysł łodzian wypalił, może sama Legia wywarłaby presję na służbach i warszawskie standardy uległyby zmianom?