Konrad Piechocki został odwołany z funkcji prezesa PGE Skry Bełchatów.
Niedawno informowaliśmy o konflikcie w PGE Skrze Bełchatów. Politycy partii rządzącej między innymi w ramach zemsty za zwolnienie Piotra Rybińskiego z funkcji wiceprezesa, dążyli do odwołania Konrada Piechockiego, wieloletniego prezesa. Gdy nie udało się przez Radę Nadzorczą, zarządzono audyt finansowy, który miał wykazać nieprawidłowości w zarządzaniu klubem. Nie doszło do niego, bo między pierwszym, a drugim posiedzeniem RN nie znaleziono audytora.
Czytaj także: Jak politycy niszczą PGE Skrę Bełchatów.
– Chciałbym podkreślić z pełną stanowczością, iż nasz Klub od zawsze cechuje wysoka dyscyplina finansowa i nigdy nie wydaliśmy złotówki, na którą nie mieliśmy pokrycia w umowach z naszymi sponsorami czy innych przychodach – informował w swoim oświadczeniu Piechocki.
Obcięto finansowanie. Główny sponsor, czyli PGE nie płacił należnych rat umowy, którą zawarł ze Skrą, chociaż klub realizował wszelkie zawarte w niej zapisy. Przez to pojawiły się opóźnienia w wypłatach. Jak słyszymy, sięgające nawet czterech miesięcy wstecz. Sytuacja jest tak zła, że zawodnicy Skry zagrozili bojkotem. Jeżeli nie zobaczą pieniędzy, możliwe, że nie wyjdą na mecz z Czarnymi Radom.
– Po raz kolejny chcą nas wziąć głodem – usłyszeliśmy w KKS Skrze.
PGE poinformowało, że Piechocki został odwołany z funkcji prezesa. Wiele wskazuje na to, że nie odbyło się to bez jego zgody. EKS Skra, czyli właściciel klubu ma w Radzie Nadzorczej trzy głosy, przy dwóch głosach PGE. Możliwe, że prezes Skry chcąc ratować renomę najbardziej utytułowanego klubu sam zaproponował żeby go odwołać. Tym bardziej, że za sobą miał całe lokalne środowisko i kibiców (więcej tutaj). Szkoda, że jeden z architektów sukcesów PGE Skry Bełchatów musiał zostać poświęcony, żeby w klubie znowu pojawiły się pieniądze.