Zakaz transferowy za Antona Fase to nawet nie był trup z szafy. To mały trupek, z którym Tomasz Salski i Dariusz Melon, właściciele ŁKS-u szybko sobie poradzili.
Do ŁKS-u wciąż wraca przeszłość. FIFA ponownie umieściła dwukrotnych mistrzów Polski na liście klubów z zakazami transferowym. Tym razem chodziło o zaległości wobec jednego z największych transferowych niewypałów minionego sezonu – Antona Fase. Chociaż, jak informuje rzeczniczka klubu Marta Olżewska, należności zostały już uregulowane, to cała sytuacja pokazuje, że klub wciąż potrzebuje finansowego wsparcia.
Zakazy, które FIFA nakłada poza oknami transferowymi przyznawane są automatycznie. Oznacza to, że jeżeli pieniądze nie pojawiły się na konice Fase, system światowej federacji ukarał ŁKS. Tak samo, automatycznie są zdejmowane. Gdy wypłata zaksięguje się na koncie Holendra, zakaz będzie zdjęty. System FIFA aktualizuje się w poniedziałki o 12. Tego dnia kara powinna zniknąć.
Do tego dochodzi sprawa Adriana Małachowskiego. Piłkarz, który po spadku otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, zakwestionował rozwiązanie kontraktu. Mimo że nie trenuje z zespołem, na jego konto nadal wpływają pieniądze szefów ŁKS-u. I będą wpływać do momentu, aż Piłkarski Sąd Polubowny nie wyda wyroku w pierwszej instancji.
I właśnie w tym momencie widać, jak ważna dla ŁKS-u okazała się decyzja Tomasza Salskiego. Po ośmiu latach samodzielnych rządów, zaprosił do klubu Dariusza Melona. Właściciel firmy Kramel w pierwszych miesiącach współpracy zainwestował w ŁKS ponad osiem milionów złotych. Co ważniejsze, nowy współwłaściciel rozumie, że klub piłkarski to nie jest zabawka, w którą wystarczy zainwestować raz.
To zupełnie inne podejście niż reprezentował Philip Platek, który latem również był zainteresowany przejęciem ŁKS-u. Wystarczy spojrzeć, co Amerykanin zrobił ze Spezią. Po spadku sprzedał najlepszych zawodników i zostawił zespół na pastwę losu.
Melon wraz z Grafem, nowym wiceprezesem klubu, patrzą w przyszłość. Doświadczony działacz, który pracował w Warcie Poznań i Rakowie Częstochowa, już zapowiedział, że przebudowa zespołu potrwa dłużej niż jedno okno transferowe. Z takim zapleczem finansowym i wizją rozwoju, łodzianie mogą jednak spać spokojniej. Nawet jeśli po drodze przyjdzie im mierzyć się z widmami przeszłości.