Adrian Małachowski wszedł w spór sądowy z ŁKS-em. Sprawa dotyczy rozwiązania umowy. Chociaż piłkarz nie trenuje, łodzianie dalej wypłacają mu pensje.
Nie ma chyba na świecie lepiej chronionego zawodu niż piłkarz. Nawet jeżeli gra źle, pracodawca zobowiązany jest wypłacać mu pensje do końca kontraktu. Albo rozwiązać umowę za porozumieniem stron, a to najczęściej oznacza wypłatę dodatkowych pieniędzy dla zawodnika.
ŁKS próbował rozstać się z Adrianem Małachowskim. Po nieudanym sezonie w ekstraklasie zawodnik znalazł się w grupie piłkarzy, którzy dostali wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy. Gdy pomocnikowi nie udało się znaleźć klubu, zaproponowano mu rozwiązanie kontraktu. ŁKS mógł to zrobić.
– Klubowi przysługuje prawo do jednostronnego oświadczenia o rozwiązaniu kontraktu bez winy zawodnika poprzez oświadczenie złożone zawodnikowi w formie pisemnej pod rygorem nieważności, wyłącznie w następujących przypadkach: po spadku klubu do niższej klasy rozgrywkowej na skutek rywalizacji sportowej, pod warunkiem, iż oświadczenie o rozwiązaniu kontraktu zostanie złożone do dnia 10 lipca, a klub nie będzie posiadać wobec zawodnika żadnych zaległości w wypłacie wynagrodzenia kontraktowego oraz klub wypłaci zawodnikowi odszkodowanie w wysokości stanowiącej równowartość jednomiesięcznego wynagrodzenia indywidualnego należnego zawodnikowi z tytułu profesjonalnego uprawiania piłki nożnej, chyba że strony uzgodnią zmianę warunków kontraktu – mówi Art. 8 Uchwała PZPN nr III/54 5.
Jak się dowiedzieliśmy, chociaż nie wiązano z nim planów na przyszłość, ŁKS wypłacił mu dodatkowo równowartość jednej pensji, żeby zabezpieczyć go finansowo na czas, aż nie znajdzie nowego pracodawcy. Mimo tego, Małachowski zakwestionował wypowiedzenie umowy.
Czytaj także: Życiowy sukces Magdy Fręch.
Prawo w takich przypadkach chroni zawodników. Zakwestionowanie umowy sprawia, że klub, który wypowiedział kontrakt, zobowiązany jest dalej wypłacać pensje piłkarzowi. Do momentu, w którym nie zbierze się Piłkarski Sąd Polubowny i nie orzeknie wyroku w pierwszej instancji.
– Aktualnie toczy się spór przed Piłkarskim Sądem Polubownym w PZPN i na tę chwilę nie udzielamy więcej komentarzy – mówi Robert Graf, wiceprezes ŁKS-u.
Małachowski 10 września dostał od ŁKS-u trzecią pensję. Dopóki nie odbędzie się sprawa, łodzianie muszą utrzymywać zawodnika, który nie gra i nie trenuje. Co ciekawe, na poczet pensji nie liczą się pieniądze, które szefowie klubu wypłacili piłkarzowi, gdy chcieli rozwiązać z nim umowę.
Pomocnik raczej nie wygra na sali sądowej. Podobną sprawę Wiśle Płock założył Dominik Furman. Twierdził, że po spadku płocczan jego kontrakt został rozwiązany bezprawnie. Wtedy Piłkarski Sąd Polubowny oddalił powództwo reprezentanta Polski. Nie stworzono precedensu i wszystko wskazuje na to, że również w sprawie Małachowskiego, podobny precedens nie zostanie utworzony.