Największą siłą ŁKS-u są młodzieżowcy. Gdzie byliby łodzianie gdyby nie Mateusz Kowalczyk i Mieszko Lorenc, którzy dyrygowali grą liderów Fortuna 1 Ligi? Ile punktów straciliby gdyby nie doskonałe interwencje nastoletniego Aleksandra Bobka?
ŁKS wraca do korzeni i promuje młodych zawodników, którzy zyskują coraz większe uznanie w Polsce, a nawet poza krajem. Kowalczykiem interesują się Włosi i Raków Częstochowa, lider ekstraklasy. Na szczęście, wszystko wskazuje na to, że najcenniejsi zawodnicy łódzkiego klubu dokończą sezon w ŁKS-ie i pomogą w walce o awans.
Czytaj także: Kowalczyk i Bobek nie odejdą z ŁKS-u.
Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u jako pierwszy postawił odważnie na Kowalczyka. Wcześniej w hierarchii wyżej stali Jan Kuźma, Kelechukwu i Marcel Wszołek. Chociaż wszyscy mają potencjał, to jednak Kowalczyk przewyższa ich talentem.
Czytaj także: Ile transferów zrobi ŁKS?
– Będę stawiał dalej na młodzieżowców, ale oczywiście zależnie od tego w jakiej będą dyspozycji. W kilku meczach grało nawet trzech młodzieżowców i to nie było tak, że graliśmy nimi tylko przez przepis. Zasłużyli, żeby być w jedenastce. W tej chwili Mateusz Kowalczyk to postać numer jeden jeśli chodzi o młodzieżowców. Kelechukwu, Jan Kuźma i Olek Bobek to zawodnicy, którzy mają bardzo duży potencjał. Trochę więcej oczekiwałem od Kelechukwu. Miał bardzo dobre momenty, ale potem przytrafiła mu się kontuzja i cały czas szuka stabilizacji – mówił Moskal o swoich zawodnikach w programie “Piłka Meczowa”.
W rozmowie z portalem “Łączy nas piłka” (całą można przeczytać tutaj), trener ŁKS-u porównał Kowalczyka do Jakuba Błaszczykowskiego, którego początkom w Wiśle Kraków przyglądał się z bliska, bo był wtedy asystentem Dana Petrescu.
– Jakbym miał go do kogoś porównać, to przychodzi mi do głowy Jakub Błaszczykowski, kiedy przychodził do Wisły Kraków. Ma charakter i niczego się nie boi. Nie miał lęku, że gra ze starszymi i bardziej znanymi zawodnikami. Już w okresie przygotowawczym brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie. Potem był na zgrupowaniu kadry, wrócił trochę zmęczony, ale dostał od nas wolne. Szybko wskoczył do podstawowej jedenastki i się w niej świetnie zadomowił. Kolejne powołanie do reprezentacji młodzieżowej, z którego wrócił z urazem. Doszedł do zdrowia i w końcówce znów nam pomógł. Ma bardzo duży potencjał, ale jest młody i trzeba pamiętać, by z jednej strony go nie zagłaskać, a z drugiej nie eksploatować nadmiernie – powiedział Moskal.