Widzew pokonał w meczu kontrolnym Legię Warszawa. Cieszy wynik, bo wygrane i to jeszcze z takim rywalem, cieszą zawsze bez względu na okoliczności.
Wiadomo, że był to tylko sparing, ale każda wygrana cieszy. Oczywiście najbardziej te w lidze, bo Widzew bardzo potrzebuje punktów, ale zwycięstwo z Legią może dodać widzewiakom wiary w siebie. Zespół z Warszawy miał w tym sezonie dużo problemów, z których ostatecznie wyszedł, ale to jednak aktualny mistrz Polski. W sparingu z Widzewem zagrał w silnym składzie. Nie było tylko reprezentantów.
CZYTAJ TEŻ: Kristoffer Normann Hansen napisał do kibiców Widzewa
Jak wyglądał mecz? Niestety sparing był zamknięty dla kibiców i dziennikarzy, a kluby nie podały szczegółów. Na miejscu byli chyba dziennikarze z portalu Legia.net i oni podali ustawienie warszawskiej drużyny.
„W bramce stanął Artur Boruc. Czteroosobowy blok obronny stworzyli Kacper Skibicki, Artur Jędrzejczyk, Joel Abu Hanna i Mateusz Hołownia. W środku pola pojawili się Patryk Sokołowski oraz Bartosz Slisz. Na skrzydłach zagrali Paweł Wszołek i Maciej Rosołek, na “dziesiątce” – Josue, a w ataku – Rafael Lopes” – relacjonują.
Skład Widzewa znamy, ale nie wiadomo, jak Janusz Niedźwiedź ustawił zespół. Na pewno nie było łatwo, bo w kadrze były spore braki. Na zgrupowanie reprezentacji wyjechał Radosław Gołębiowski, a lista kontuzjowanych jest już długa na 10 nazwisk.
Skład Widzewa: zawodnik testowany – Fabio Nunes, Martin Kreuzriegler, Marek Hanousek (Daniel Chwałowski), Patryk Stępiński, Karol Danielak (Paweł Zielinski), Patryk Lipski (Kacper Karasek), Dominik Kun, Mateusz Michalski (Robert Prochownik), Ernest Terpiłowski (Daniel Villanueva), Bartosz Guzdek (Przemysła Kita).
Co rzuciło się oczy? Bardzo cieszy gol Bartosza Guzdka, który nie pokonał bramkarza od 28 listopada. Gola nie strzelił przecież nawet w sparingach. Teraz trafił z Legią i liczymy, że teraz się przełamie. Jak padł gol? Z relacji portalu legia.com wiemy, że młody napastnik zdążył z dobitką.
Wcześniej gola zdobył Ernest Terpiłowski, po którym Widzew objął prowadzenie 1:0. „Dogranie z bocznego sektora boiska” – czytamy na legia.net. I dalej: „(…) Legia zdołała wyrównać. Josue podał do Sokołowskiego, ten przyjęciem minął obrońcę i skutecznie podciął piłkę nad bramkarzem. Później stołeczna drużyna zdobyła drugą bramkę. Rosołek został sfaulowany, sędzia podyktował rzut wolny – Josue dośrodkował, a Wszołek udanie główkował. Jeszcze przed przerwą goście doprowadzili do remisu (Bartosz Guzdek; dobitka), z kolei w drugiej połowie wyszli na prowadzenie (Dominik Kun; główka), którego nie oddali do samego końca” – napisano.
Widzew więc prowadził, potem na prowadzenie wyszli legioniści, ale łodzianie nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale w końcu strzelili zwycięskiego gola. Niemal jak w 1997 roku…
Warto też zauważyć, że już chyba pełnoprawnym piłkarzem Widzewa jest Robert Prochownik, którego związek z klubem dotychczas nie układał się najlepiej.
To wciąż bardzo młody piłkarz – w kwietniu skończy dopiero 20 lat. Piłkarzem Widzewa został zimą 2019 roku. Nie przebił się jednak do pierwszej drużyny, ani u trenera Marcina Kaczmarka, ani Enkeleida Dobiego, chociaż wydawało się, że ten drugi da mu szansę. Prochownik w debiucie Albańczyka wyszedł w pierwszym składzie w meczu Fortuna Pucharu Polski z Unią Skierniewice i zdobył gola. Potem było już gorzej, aż w końcu Prochownik trafił na wypożyczenie do Sandecji Nowy Sącz. Tam też nie poszło mu najlepiej i tej zimy wrócił. Testowany był w GKS-ie Bełchatów, ale ostatecznie przyjechał do Łodzi. Trenował i grał w rezerwach. Strzelał gole, prezentował się dobrze i niedawno został zaproszony na treningi pierwszej drużyny.
W sobotę czwartoligowy Widzew II grał na wyjeździe ze Skalnikiem Sulejów (wygrał 3:2), ale Prochownik pojechał do ośrodka treningowego Legii i zagrał przeciwko mistrzom Polski. Tylko czekać, jak zobaczymy go w kadrze na mecz Fortuna 1. Ligi.
Tajemnicą była osoba bramkarza w Widzewie. Cały mecz rozegrał „zawodnik testowany”. Prawdopodobnie chodzi o zawodnika z Ukrainy, który grał w pierwszej lidze w swoim kraju (poniżej ekstraklasy). Kwestia zatrudnienia nowego bramkarza, to teraz najbardziej paląca kwestia po tym, jak poważnych urazów doznali Jakub Wrąbel i Konrad Reszka. Do meczu w lidze z GKS-em Tychy został równo tydzień, a w kadrze Widzewa jest tylko 18-letni Mateusz Ludwikowski. Mamy nadzieję, że w poniedziałek, wtorek, klub ogłosi podpisanie kontraktu z dobrym bramkarzem i będzie można przestać się o to martwić.
Zerknijmy jeszcze na raport medyczny. Wiadomo, że występ kilku piłkarzy w przyszłą niedzielę jest wykluczony, bo ich kontuzje są poważne. Analizując informacje, które oficjalnie podał klub, można za to liczyć na powrót Kristoffera Normanna Hansena, Bartłomieja Pawłowskiego, Krystiana Nowaka i Mattię Montiniego. Chyba że ich urazy są jednak poważniejsze. Mamy nadzieję, że tak nie jest.