1 lipca już zawsze będzie datą szczególną w historii łódzkiego Widzewa. Mija dziesiąta różnica rozpoczęcia reaktywacji!
10 lat temu Widzew nie miał nic. No, poza rzeszą fanatycznych kibiców i nadzieją, że jeszcze kiedyś będzie wielki. To właśnie ci kibice w błyskawicznym czasie doprowadzili do powstania Reaktywacji Tradycji Sportowych Widzewa Łódź. Stowarzyszenia mającego być kontynuatorem ponad 100-letniej tradycji upadłego kilka dni wcześniej klubu. Właśnie 1 lipca mija 10 lat od tamtych wydarzeń. Pierwsza konferencja odbyła się jednak dzień później, a wzięli w niej udział byli piłkarze czerwono-biało-czerwonych, wielu lokalnych biznesmenów i zwykli kibice, którym nie był obojętny los Widzewa.
Ta dekada to historia wielu wzlotów i upadków. Początki na IV-ligowych boiskach nie były łatwe, drużyna nie miała gdzie grać, ani trenować, brakowało piłek czy znaczników. Krokiem milowym było otwarcie nowego stadionu niecałe dwa lata później. Serce Łodzi, które przy okazji każdego meczu wypełniało się po brzegi dało klubowi wielkiego “kopa” do przodu. Fanom z kolei, obiekt pozwalał czasem zapomnieć, że sportowo to tylko III czy II liga. Przy Piłsudskiego pojawiali się nowi zawodnicy, trenerzy, prezesi. Nie każdy zapisał się w historii w dobry sposób, ale z drugiej strony w życiu nic nie dzieję się bez powodu. Koniec końców po sześciu latach od rozpoczęcia odbudowy, po raz pierwszy nowy Widzew zmienił właściciela. Został nim Tomasz Stamirowski, jeden z członków stowarzyszenia. Kilka lat wcześniej właścicielem chciał być Murapol, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu.
To właśnie zmiana w akcjonariacie RTS-u okazała się być tym kluczowym krokiem. Klub zaczął rozwijać się pod względem organizacyjnym i finansowym, notując z każdym rokiem jakiś progres. Nie było przesadnie bogato, ale było mądrze i godnie. To właśnie taki styl zarządzania najpierw dał łodzianom upragnioną Ekstraklasę w 2022 roku, a później trzy z rzędu wywalczone utrzymania. Nie zawsze było łatwo, nie obyło się bez błędnych decyzji, ale ostatecznie skończyło się dobrze dla klubu. Taki styl dał też czerwono-biało-czerwonych nowego właściciela, Roberta Dobrzyckiego. I to jest ciekawe podsumowanie tych ostatnich 10 lat Widzewa. Dekadę temu nie było niczego, o wszystko trzeba było walczyć. Dziś łodzianie przygotowując się do kolejnego sezonu w Ekstraklasie wydają miliony euro na transfery i pracują nad tym, by w najbliższych latach awansować do europejskich pucharów. Historia na naprawdę dobry film.