Niewykorzystany karny, joker bohaterem i gol w samej końcówce – piątkowy mecz Widzewa z Jagiellonią dostarczył fanom i obserwatorom kolejną dawkę niepowtarzalnych emocji, do których warto wrócić.
Choć z powodu obfitych opadów atmosferycznych rozegranie meczu Widzewa z Jagiellonią długo stało pod znakiem zapytania, ostatecznie spotkanie doszło do skutku, a na trybunach pojawiło się ponad 17 tysięcy kibiców. Mimo że pogoda nie sprzyjała, piłkarze obu zespołów zadbali o to, by odpowiednio rozgrzać zgromadzonych przy Piłsudskiego 138 fanów.
Widzew stracił dwa punkty z Jagiellonią Białystok [WIĘCEJ]
Widzew był tego dnia drużyną lepszą. Mimo trudnych warunków częściej stwarzał zagrożenie pod bramką Jagielloni, wypracował sobie rzut karny (nie wykorzystał go Juliusz Letniowski, który trafił w poprzeczkę), obił słupek, ale ostatnie obejść musiał się smakiem. A jeszcze 10 minut przed końcem, gdy prowadzenie gospodarzom dał niedługo po wejściu na plac gry rezerwowy Dominik Kun, który urwał się defensywie przyjezdnych, wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.
CZYTAJ TEŻ: Świetne wejście Kuna i fatalne Kreuzrieglera [OCENY PIŁKARZY WIDZEWA]
W jednej z ostatnich akcji meczu widzewiakom zabrakło niestety szczęścia. Największym pechowcem okazał się Martin Kreuzriegler, który w drugim spotkaniu ligowym z rzędu trafił do bramki. Tym razem jednak… swojej. Jak do tego doszło? Wszystkie kluczowe akcje piątkowego meczu obejrzycie w skrócie, który dostępny jest już na stronie PKO Ekstraklasy [ZOBACZ WIDEO].