Strata punktów z drużyną z dna tabeli to popisowe danie piłkarzy ŁKS-u. W sobotni wieczór zaserwowali je po raz kolejny.
Nie umie łapać piłki. Nawet jeżeli ma bardzo dobry refleks to nie korzysta z niego, bo swoimi paradami prokuruje niebezpieczeństwo pod własną bramką.
Bardzo dobrze mijał przeciwników, świetnie dryblował po czym tak jak nas do tego przyzwyczaił podawał rywalowi pod nogi. Na pewno był lepszy od Bartosza Szeligi, ale to wciąż za mało.
Jak zwykle ambitny, waleczny, nieustępliwy. Po tym jak Rozwandowicz zszedł z boiska chciał przejąć opaskę kapitana, ale dostał ją Dominguez. Być może z tak charyzmatycznym liderem wynik byłby inny.
Gdyby nie błąd, który kosztował ŁKS uratę bramki zagrałby bardzo dobry mecz. Dobrze radzi sobie z wyprowadzeniem piłki i mądrze interweniuje. Niestety pomylił się raz i łodzianie stracili punkty.
Parodiował granie w piłkę. Najsmutniejszy obrazek z jego udziałem, to ten w samej końcówce meczu. Szeliga chciał dośrodkować a kopnął piłkę w powietrze po czym spadła mu za plecy.
Mógł wylecieć z boiska na początku meczu, ale nie trafił wślizgiem w zawodnika. Brakowało mu pewności siebie.
Strzelił bramkę i starał się dyrygować grą ŁKS-u, niestety jego koledzy nie chcieli się do niego przyłączyć.
Hiszpan nie może wrócić do siebie po kontuzji. Pokazał kilka kreatywnych zagrań i na tym skończył się jego udział w meczu z Polkowicami. Zdobył bramkę, której sędzia nie uznał, bo dopatrzył się spalonego.
Grał na skrzydle, a był najlepszym obrońcą ŁKS-u. Dopóki starczało mu sił stopował groźne akcje rywala i dawał się faulować. W pierwszych minutach meczu oddał groźny strzał z dystansu, który przeleciał obok słupka.
Próbował pokazać chociaż odrobinę dawnej magii i dryblował między rywalami jak szalony, ale szybko stracił zapał i wróciła frustracja.
Znowu widać było, że dał z siebie wszystko, ale to było za mało. Męczył i naciskał na obrońców, ale wielu korzyści z tego nie było.
Pokazał, że podobnie jak reszta graczy z rezerw cechuje go nieustępliwość. Niestety w sobotni wieczór nie szła w parze z innymi umiejętnościami, które powinien mieć piłkarz.
Ludzie odpowiedzialni za transfery w ŁKS-ie lubią powtarzać, że Hiszpanie potrzebują czasu na aklimatyzację. Może po prostu Moreno będzie można zacząć oceniać za pół roku? Teraz jest bardzo słabo.